– Moralność nie jest kategorią polityczną. Szczególnie w takich czasach, jak dzisiaj, kiedy trwa wielkomocarstwowa konkurencja. Liczy się tylko stosunek i układ sił. Niestety, brzmi to brutalnie, ale tak wygląda rzeczywistość – powiedział prof. Bogdan Góralczyk na kanale Wirtualnej Polski, pytany, czy nie jest moralną hipokryzją, że przywódcy państw europejskich: Francji, Niemiec, a także Polski, spotkają się niebawem z przywódcą państwa wspierającego Rosję, która atakuje Ukrainę, której z kolei Europa pomaga. Mowa o Chinach i Xi Jinpingu.
W maju z wizytą do Pekinu uda się Władimir Putin, w kwietniu do Państwa Środka poleci się Olaf Scholz, z na początku maja Xi Jinping odwiedzi Francję. W czerwcu z przywódcą Chin ma się spotkać prezydent Andrzej Duda.
Odpowiadając na pytanie prowadzącego, Góralczyk przypomniał, że polityka nie polega na kierowaniu się moralnością, tylko na tym, że patrzymy, co mamy i co możemy z danym partnerem ewentualnie uzyskać. – Tak postępują Francuzi, tak postępują Niemcy, dobrze, żeby tak postępowali również Polacy – dodał.
Quasi-sojusz Chin z Rosją
Prof. Góralczyk powiedział, że Putin jedzie do swojego głównego geostrategicznego sojusznika, by pokazać i mieć poczucie, że nie jest izolowany na arenie międzynarodowej, żeby mieć wsparcie w czasie wojennym i żeby ciągle być graczem dużej rangi w skali międzynarodowej. – Tam jeszcze, zwracam uwagę – o czym w Polsce mało się mówi – toczy się gra pomiędzy Indiami a Chinami o przywództwo na Światowym Południu. – Wsparcie Rosji i dla Pekinu i dla New Delhi, jest istotne. Wydaje się, że Chińczycy mają więcej kart przetargowych – stwierdził profesor.
Pytany, czy Putin jedzie do Chin w roli wasala, ocenił, że jeszcze nie wasala, ale na pewno „młodszego brata”. – Gospodarka chińska jest 8-krotnie, 10-krotnie – zależy jak liczyć – większa od gospodarki rosyjskiej, a Rosja coraz bardziej zależy od chińskich technologii, sprzętu i wsparcia na arenie międzynarodowej, począwszy od ONZ poprzez inne organizacje – powiedział prof. Góralczyk. Wskazał też, że współpraca Pekinu z Moskwą ma charakter quasi-sojuszu z konieczności. Rosja jest potrzeba Chinom w ich rozgrywce z USA, przypomniał.
Zapytany o propagandowe wykorzystanie wizyty przez Kreml, Góralczyk ocenił, że na pewno będzie silnie eksponowana na użytek wewnętrzny. Ekipa Putina ciągle podkreśla bowiem, że Moskwa jest w dobrych relacjach z krajami takimi jak, Brazylia, Indonezja, państwa afrykańskie oraz z potęgą chińską w związku z czym nie trzeba się przejmować ostracyzmem ze strony Amerykanów i Zachodu.
Europa. Partnerem Francja i Niemcy, nie UE
Mówiąc o stosunkach Chin z Europą, sinolog przypomniał, że z punktu widzenia Pekinu partnerem do rozmów są raczej stolice państw, nie Unia Europejska jako całość. – Chińczycy wiedzą, że Unia ma przed sobą kryzysy i wiedzą, że działamy obecnie w czasach hard power, natomiast UE sama definiuje się jako soft power – powiedział politolog.
Tłumacząc, że gra zarówno ze strony Niemiec i Francji, jak i ze strony Chin toczy się o wielkie biznesy i pieniądze, podkreślił, że Pekin tradycyjnie stawia na relacje z poszczególnymi stolicami a nie Unią Europejską. […] Obyśmy także my rozmawiali, bo jest o czym, o różnych kwestiach biznesowo-handlowo-strategicznych być może – wyraził nadzieję, nawiązując do zapowiedzi wizyty w Chinach polskiego prezydenta.
Czytaj też:
Prof. Góralczyk: Uczulam państwa, że ten wyścig narasta i będziemy nim żyliCzytaj też:
Ekspert przypomina: Rosja nie jest izolowana. Musimy zdawać sobie z tego sprawę