Szef rządu zarzucił poprzedniej władzy kolejne przestępstwo. Tym razem do nieprawidłowości miało dochodzić przy zakupie agregatów prądotwórczych dla Ukrainy, która doświadczała ataków ze strony Rosji. Prokurator Generalny Adam Bodnar będzie badał sprawę tej, jak to określił Tusk, "kradzieży zgodnej z procedurami". Premier ponownie, jak robi to już od kilku tygodni, zarzucił PiS prorosyjskość.
"Ten rosyjski patent stosowany przez PiS na wielką skalę nie będzie w Polsce patentem na bezkarność" – napisał lider KO na swoim koncie w serwisie X.
Warzecha punktuje Tuska
Na wpis premiera zareagował publicysta "Do Rzeczy" Łukasz Warzecha. Dziennikarz wypunktował szefa rządu, wskazując, że jego wpis jest "ciekawy na kilku poziomach".
Jak napisał Warzecha, Tusk "kolejny raz pokazuje, że głównie zajmuje go rozliczanie PiS i faktycznie nie ma innych propozycji". Stwierdzenie, że rzekome nieprawidłowości przy zakupie agregatów to "kradzież zgodna z procedurami" ocenił jak "kuriozalne".
"Jeśli coś było zgodne z procedurami, to nie ma podstaw, żeby to uznać za złamanie prawa. Proste jak konstrukcja cepa. Można te procedury piętnować, można wskazywać, że są złe – ale nie można mówić, że nastąpiła jakaś «kradzież»" – napisał Warzecha i dodał, że we wpisie Tuska zabrakło jakiejkolwiek propozycji zmiany przepisów i procedur, które miały umożliwiać wspomnianą "kradzież".
Na koniec publicysta stwierdził, że w narracji premiera, wzorem ostatnich tygodni, musi "zostać podpięta Rosja", ponieważ "ten bzdurny, cepowaty, absurdalny i głupi argument ad Putinum musi się znaleźć obowiązkowo w każdej politycznej kłótni".
"Co ma Rosja do tego – dalibóg nie wiem. W Rosji mają procedury gdzieś, kiedy chcą kraść, więc odniesienia tu nie ma żadnego" – podsumował Warzecha.
Czytaj też:
Kolejna niezrealizowana obietnica Tuska. Rząd próbuje ratować sytuacjęCzytaj też:
Tusk zadrwił z PiS: Zaskakująco szczere