Żandarmeria Wojskowa zatrzymała żołnierzy, którzy użyli broni wobec uzbrojonej w niebezpieczne narzędzia grupy imigrantów na granicy polsko-białoruskiej. Do incydentu doszło na przełomie marca i kwietnia tego roku w okolicy miejscowości Dubicze Cerkiewne. Sprawa wstrząsnęła opinią publiczną i wywołała dyskusje na temat możliwej dymisji ministra obrony narodowej oraz ministra sprawiedliwości. Szczególnie bulwersujący jest fakt, że incydent przez ponad dwa miesiące był ukrywany przed społeczeństwem.
W reakcji na medialne doniesienia minister Adam Bodnar wezwał do siebie prokuratora Tomasza Janczeka, który pełni funckję zastępcy Prokuratora Generalnego ds. wojskowych. Część mediów twierdzi, że to on podjął decyzję o postawieniu żołnierzom zarzutów. Sam prokurator w wydanym oświadczeniu wskazał, że nie był poinformowany zarówno o samym incydencie, jak i późniejszych decyzjach wobec żołnierzy.
Kaleta: To jest obraz chaosu
Wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha stwierdził, że jego przełożony Adam Bodnar "nie miał jakiejkolwiek wiedzy na temat postępowania w stosunku do żołnierzy". Dodał, że w sprawie wyjaśniona powinna być rola prokuratora Janeczka, który miał nie poinformować o niej przełożonego. Według Myrchy, konieczne jest również wyjaśnienie jak prokurator "zrealizował swoje uprawnienia".
Na twierdzenia wiceministra zareagował Sebastian Kaleta z Suwerennej Polski. Były wiceminister w resorcie sprawiedliwości napisał, że prokurator Janeczek "od kilku miesięcy jest odcięty od możliwości wykonywania swojej funkcji".
"NeoPK wydał polecenia by nie dostawał szczegółowych informacji o sprawach, a Wy teraz udajecie, że to jego odpowiedzialność? To jest obraz chaosu, który Adam Bodnar zrobił w prokuraturze oraz tchórzostwa, bo nie chce teraz wziąć za to odpowiedzialności" – napisał Kaleta w serwisie X.
twitterCzytaj też:
Ozdoba na konferencji szefa MON. "Niedawno pluliście na polski mundur"Czytaj też:
"Nieodwracalne konsekwencje". Incydent z żołnierzami wpłynie na bezpieczeństwo Polski?