Podczas wystąpienia w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim Hołownia podsumował czas, jaki minął od kampanii w 2020 roku. – 60 miesięcy, 1800 dni. Strasznie dużo i bardzo dużo udało się przez ten czas zrobić. Ale wracamy dzisiaj tutaj, bo okazało się, że po tych pięciu latach nie zrobiliśmy jeszcze najważniejszego – mówił lider Trzeciej Drogi.
– Po tych pięciu latach mamy szeroką bazę, szeroką listę można powiedzieć większych, mniejszych sukcesów, ale też jedną porażkę – jeden cel, który wciąż nie został zrealizowany – to, że Polska wciąż jest podzielona pół na pół – stwierdził.
Hołownia: Nie chcę prezydenta pół-Polski
Jego zdaniem "pierwszą jaskółką" zmiany w tym temacie była zmiana władzy po ostatnich wyborach parlamentarnych. – Pokazała, że to już nie jest świat tylko i wyłącznie wielkich partii. Że teraz trzeba budować koalicje, jakkolwiek trudne by one nie były – dodał.
– Ja wciąż widzę Polskę sparaliżowaną tym, że od 19 lat są tacy, którzy próbują nas przekonać, że mamy dwie Polski – straszące sobą nawzajem, robiące sobie na złość. Dwie Polski zajęte tylko sobą nawzajem (...) To jest świat, który nie mieści mi się w głowie. To jest coś, z czym chciałbym dla moich dzieci i dla nas wszystkich skończyć – przekonywał.
Hołownia krytycznie odniósł się też do kandydatur Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego. Z jego wypowiedzi wynika, że obaj politycy jedynie wzmocnią podziały w Polsce. – Nie chcę mieć za tych kilka miesięcy kolejnego prezydenta pół-Polski z tego, czy innego obozu. Czas na prezydenta Polski, a nie pół-Polski. Niech to się wreszcie stanie – mówił.
Hołownia chwalił się też swymi osiągnięciami jako marszałek Sejmu. Jak zapewnił, jeżeli wygra wybory to cała Polska może być podobnie otwarta i tolerancyjna jak izba niższa polskiego parlamentu.
Czytaj też:
Trzaskowski rozpoczął kampanię. "Przypomina mi się rok 2020"Czytaj też:
"Do tej pory wszyscy słuchali Tuska". Prof. Dudek o nowej sytuacji w koalicji