"Nauczeni doświadczeniem z ostatnich lat w Polsce i w innych państwach Europy nie pozwolimy na obcą ingerencję w nasze wybory. Sprawą zajmie się na najbliższym posiedzeniu Kolegium do Spraw Służb Specjalnych" – poinformował w poniedziałek za pośrednictwem portalu X premier Donald Tusk.
Zapowiedź szefa rządu skomentowali politycy opozycji. "Czyli teraz pod pretekstem walki z obcymi wpływami będziecie unieważniać każde wybory, które przegracie i pozbywać się politycznej konkurencji. Demokracja, pamięta Pan?" – napisał poseł Konfederacji Konrad Berkowicz.
"Przecież sama Ursula von der Leyen powiedziała, że Pana wysłała do Polski. Kolegium w tej sprawie jest zbędne" – stwierdził europoseł PiS Tobiasz Bocheński.
Głos w sprawie zabrał również mec. Bartosz Lewandowski. "Walka klas zaostrza się. Wszystko wskazuje na to, że poważnie rozważany jest wariant unieważniania wyborów prezydenckich, jeśli wygra kandydat spoza obecnej większości rządzącej. Argument »z Putina« powtarzany jest zbyt często. Ma to oczywiście swój cel w postaci mobilizowania elektoratu, ale przykład Rumunii pokazuje, że realny jest scenariusz faktycznej utraty przez Polaków możliwości wyboru władzy w demokratycznych wyborach. Obym się mylił i oby były to tylko pohukiwania z uwagi na nadchodzące wybory" – czytamy.
"Wariant rumuński" dla Polski?
Głosy z rządu wywołują niepokój. Co zrobi władza, jeżeli wybory prezydenckie wygra kandydat opozycji?
"Sąd konstytucyjny Rumunii unieważnił I turę prezydenckich wyborów. Przyczyną są zagraniczne manipulacje w trakcie kampanii wyborczej. Nie miejmy złudzeń z jakiego kraju było to sterowane. Obronimy Polskę przed podobnym scenariuszem" – oznajmił w mediach społecznościowych szef MSWiA Tomasz Siemoniak.
Z kolei marszałek Sejmu Szymon Hołownia oświadczył niedawno, że w jego opinii może pojawić się problem z uznaniem przyszłorocznych wyborów za ważne. – Chyba nie muszę mówić, co będzie, jeżeli prezydent nie będzie mógł złożyć przysięgi i kto będzie wtedy wykonywał jego funkcje w zastępstwie prezydenta – mówił lider Polski 2050, sugerując, że on sam przejmie wówczas obowiązki głowy państwa.
Wybory w Rumunii anulowane
Przypomnijmy, że Sąd Konstytucyjny Rumunii unieważnił pierwszą turę wyborów prezydenckich. Najwyższy wynik, czego nie spodziewały się elity, uzyskał słabo rozpoznawalny prawicowy kandydat o poglądach antyglobalistycznych, Calin Georgescu, który przeprowadził skuteczną kampanię w mediach społecznościowych, szczególnie na TikToku.
Mimo że nie wykazano żadnych fałszerstw, sąd uznał kampanię internetową Georgescu za "zorganizowaną manipulację" spoza Rumunii. Wskazano w tym kontekście na rzekome wpływy rosyjskie.
Georgescu ocenił, że państwo rumuńskie podeptało demokrację i w istocie doszło do zamachu stanu.
Czytaj też:
Rośnie niepokój w KO. "Tusk przestrzega ludzi Trzaskowskiego"Czytaj też:
Kto ma szansę na wygraną? Najnowszy sondaż prezydencki