W wyborach większość białych katolików zagłosowała na Donalda Trumpa. Republikanin otrzymał też wsparcie ok. 43 proc. katolików latynoskich pomimo tego, że ta grupa głosowała dotąd w zdecydowanie większej części na demokratów. Przyczyny są dość oczywiste. Dla wierzących członków Kościoła kandydatury Joe Bidena i Kamali Harris były po prostu nieakceptowalne. Poparcie dla legalnego dzieciobójstwa prenatalnego, ideologia gender, wojna z własną historią i tożsamością, wreszcie – otwarte prześladowania zaangażowanych katolików. Również większość amerykańskich biskupów poparła Trumpa – nawet jeżeli nie deklarowali tego wprost, akcentując niemożność głosowania na polityków proaborcyjnych, to wysyłali wyborcom wyraźny sygnał.
Niezadowoleni liberałowie
Ze zwycięstwa kandydata republikanów niezadowolona jest tylko jedna część amerykańskiego Kościoła: liberałowie ściśle związani z linią Franciszka. Jorge Mario Bergoglio nigdy nie krył głębokiej niechęci do Trumpa. W 2016 r. ogłosił, że polityk „nie jest chrześcijaninem”; pośrednio skrytykował go też w encyklice „Fratelli tutti” z 2020 r.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.