Ukraińscy i zachodni analitycy uważają, że prowadzenie wojny stałoby się znacznie trudniejsze, jeżeli prezydent USA Donald Trump na stałe wstrzymałby pomoc wojskową. Ukraina będzie w stanie prowadzić wojnę bez pomocy USA przez co najmniej sześć miesięcy. Zauważają jednak, że okres ten może być dłuższy, jeśli Europa wypełni lukę w zaopatrzeniu w broń.
– Nie przestaniemy walczyć. Sytuacja na froncie nie jest aż tak beznadziejna. Rosjanie nie mogą zdobyć dużych miast, nie mają siły roboczej, a poza tym są wyczerpani. Najgorszy scenariusz jest taki, że uda im się zdobyć trochę więcej terytorium. Jakoś przetrwamy – podkreślił Ołeksandr Mereżko, przewodniczący Komitetu Polityki Zagranicznej i Współpracy Międzyparlamentarnej Rady Najwyższej cytowany przez "Financial Times".
Największy problem Ukrainy
Jak twierdzą zgodnie eksperci, największym problemem Ukrainy nie jest brak broni i amunicji, lecz brak ludzi.
– Bardzo trudno jest zrealizować plan rekrutacji. Celem jest około 30 000 [osób – przyp. red.] miesięcznie, ale nikt nie chce być ostatnim zrekrutowanym lub zabitym – wyjaśnił wysoki rangą zachodni urzędnik wojskowy.
Regularnie pojawiają się głosy o obniżeniu wieku poborowego na Ukrainie. Władza w Kijowie jest temu przeciwna. Deputowana ludowa Julia Kłymenko uważa, że taka decyzja przyspieszy odpływ młodych mężczyzn za granicę i doprowadzi do kryzysu demograficznego.
– Tragedia polega na tym, że matki wysyłają 16-letnich chłopców za granicę, żeby nie mogli służyć – dodała.
Klymenko podkreśliła, że rząd powinien skuteczniej mobilizować starszych mężczyzn. Wskazała również na niski poziom wyszkolenia niektórych jednostek armii. Według niej jest to konsekwencja nieskutecznego systemu poboru do wojska w Związku Radzieckim.
– Ludzie boją się, że zostaną wysłani na front bez przeszkolenia i bez broni. Nie chcą być mięsem armatnim – wyjaśniła polityk.
Drony nadzieją Ukrainy
Doradca rządu Mustafa Nayem twierdzi, że przejście w ostatnich latach od konwencjonalnej wojny lądowej do wojny z wykorzystaniem zaawansowanej technologii zwiększa szanse Ukrainy na kontynuowanie walki. Podkreślił, że obecnie pole bitwy to "strefa uderzeniowa o głębokości 10–15 km, kontrolowana przez drony i roboty”.
Według niego pilną potrzebą Ukrainy nie jest zwiększenie liczby broni, np. czołgów, ale zdobycie środków finansowych na produkcję dronów.
– Jeśli zapytasz dowódcę na pierwszej linii: "Czy chcesz Himarsy czy 10 000 dronów miesięcznie?", odpowie: 10 000 dronów. Ci na pierwszej linii już zaczynają myśleć o tym, jak wypełnić tę lukę. Wielu wymyśla i produkuje własną broń – podkreślił.
Na Ukrainie produkcja bezzałogowych statków powietrznych gwałtownie wzrosła i przewiduje się, że w 2025 roku osiągnie 2,5–3 mln sztuk. Oleksandr Yakovenko, dyrektor generalny TAF Drones, jednego z czołowych producentów w branży dronów, powiedział, że w zeszłym roku wyprodukowano 400 000 maszyn. Według jego przewidywań rok 2025 "będzie rokiem dronów naziemnych”, czyli robotów na kołach, które będą wykorzystywane do ewakuacji rannych lub dostarczania ładunków. Ostrzegł również, że rosyjscy żołnierze szybko przystosowują się do nowej formy prowadzenia wojny.
– Dwa lata temu byliśmy o kilka kroków przed nimi. Teraz jesteśmy tylko o krok przed nimi. Jeśli coś zrobimy, oni tworzą kontrśrodek. Nadal jesteśmy pierwsi w innowacjach, ale oni również mają dobre produkty – wyjaśnił deweloper.
Z tego powodu Mustafa Nayem twierdzi, że Ukraina może walczyć bez Ameryki, "a nawet wygrać”, ale pod warunkiem, że Europa będzie wspierać ten kraj. Problemem jest jednak fakt, że państwa europejskie, pomimo trwającej od trzech lat wojny, nie rozpoczęły programów produkcji borni i amunicji.
Czytaj też:
"To może stać się pod koniec roku". Niepokojące słowa polskiego generałaCzytaj też:
Tak Moskwa dogada się z Trumpem? Wyciekł ważny rosyjski dokument
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda