Dodatkowo, w zakresie obronności zgłosiła postulat utworzenia Europejskiej Unii Obronnej i powołania stanowiska komisarza ds. Obrony Unii. W odpowiedzi na wzrost cen nieruchomości, przewodnicząca Komisji zapowiedziała także przygotowanie europejskiego planu na rzecz przystępnych cenowo mieszkań i zapowiedziała walkę z dezinformacją, poprzez utworzenie europejskiej „tarczy demokracji", będącej narzędziem zwalczania manipulacji informacjami w Internecie.
Potem (kwiecień 2024) ukazał się raport raport E. Letty "Znacznie więcej niż rynek" mówiący m.in., o potrzebie ożywienia rynku UE przez rządzenie w UE nie dyrektywami, a rozporządzeniami. Rozporządzenie UE stosuje się bezpośrednio i jest ono wiążące dla wszystkich krajów UE, a jego wydawcą jest Rada UE. Dyrektywy są bardziej elastyczne i pozostawiają większe pole manewru krajom wdrażającym je. Letta stwierdził wręcz, ze trzeba stworzyć wspólny europejski rynek finansowy, w którym zarządzanie powinno opierać się właśnie na wiążących wszystkie państwa rozporządzeniach, czyli rządzenie w UE ma wedle planów mieć charakter centralistyczny, osłabiający role poszczególnych rządów. Następnie M. Draghi zaprezentował ekspercki materiał na temat konkurencyjności gospodarki UE (wrzesień 2024). Można napisać więc, na podstawie tych dokumentów, że trwa proces oswajania państw UE z pozbawianiem ich, dla oczywiście szczytnych celów centralistycznych, osłabiania ich pozycji, a jak ktoś zacznie dyskutować i domagać się uzasadnienia takich zmian to UE wprowadzi "tarczę demokracji", żeby zwalczać niechciane, niepraworządne poglądy.
Komisja Europejska wprowadzając tylko w ostatnich pięciu latach 13 tysięcy aktów prawnych nie analizowała tego jak te akty/przepisy hamują gospodarkę europejską, nie oglądała wyników swoich poczynań, bo gdyby podjęła dialog z ekonomistami spoza układu liberalno – lewicowego może zawróciłaby z drogi upadku gospodarczego i katastrofy finansowej, która jest najbardziej tuszowaną słabością UE. Ten układ nie wziął nawet pod uwagę, że unijne związki zawodowe udowodniły, iż w ostatnich czterech lata w samych usługach ubyło jeden milion miejsc pracy w UE.
Generalnie wszystkie cytowane powyżej dokumenty nacechowane są strachem przed marną przyszłością UE i nie wskazują kto do tej trudnej sytuacji doprowadził. Śmiem twierdzić, że wszystkie trzy analizy robione były pod zamówienie w ramach tzw.,,ucieczki do przodu", po to żeby przykryć błędy lewicowo – liberalnego sojuszu, który w ostatnich dekadach wiódł UE w przepaść biurokracji, ideologii i braku szacunku do elementarnych podstaw ekonomii.
Oczywiście wszystkie spostrzeżenia autorów są prawie rewelacyjne, tylko niewykonalne w realizacji. Śmiem bowiem twierdzić, że propozycja M. Draghiego, aby UE każdego roku brała 800 mld euro pożyczki na konkurencyjność jej gospodarki nie będzie nigdy zaakceptowana przez całość Rady Europejskiej, bo część państw słusznie boi się kolejnych pożyczek, gdyż nie ma na razie źródeł finansowych do spłaty kapitału pożyczki zaciągniętej na krajowe plany odbudowy w wysokości 750 mld euro.
Propozycja Letty żeby zwiększyć nadzór nad systemem bankowym UE i giełdami też jest postulatem niewykonalnym w krótkim okresie, co uwidacznia szczególnie porażka decydentów UE w zakresie stworzenie Unii Bankowej w UE, która nie powstała, bo banki północnych krajów UE nie chcą brać odpowiedzialności za zadłużone banki południa Europy.
Tymczasem w UE potrzebne są decyzje i pieniądze teraz, bo wiele dokumentów unijnych związanych z obecną sytuacją UE wskazuje na potrzebę sfinansowania bezpieczeństwa w UE, o czym szczególnie mówi unijny plan ReArm. Docelowo trzeba na ten program 800 mld euro, a na razie udało się zaplanować, bo do zebrania tych pieniędzy droga daleka, że Komisja Europejska pożyczy 150 mld euro po to żeby następnie pożyczyć tym krajom te pieniądze na produkcję uzbrojenia, które spełnią warunki, i potem oddadzą pożyczone środki. Propozycja pożyczkowa czy zalecenie UE, by poszczególne kraje przesuwały środki na ten cel w ramach własnych budżetów jest tylko pobożnym postulatem. Zresztą w projekcie rezolucji PE w sprawie konkurencyjności i stworzenia rynków kapitałowych napisano wprost, że wiele przedsiębiorstw odczuwa potrzebę relokacji czyli ucieczki z UE, po to żeby zdobyć łatwiejszy sposób do sfinansowania swych działań poza UE. Trudno dziwić się biznesowi, że szuka tańszych rozwiązań poza UE gdzie ciągle przypomina się w rezolucjach czy stanowiskach publicznych obecnych liderów UE, że "zielona transformacja" jest konieczna, a dekarbonizacja gospodarki unijnej jest wskazana jako warunek konieczny większości działań inwestycyjnych. Tak więc UE robi dokładnie odwrotnie niż USA gdzie zielony ład jest odstawiany na bok, a poszukiwanie gazu i węgla nabiera coraz większej prędkości.
Finansowe trudności UE to bomba z opóźnionym zapłonem, gospodarcze tkwienie w Zielonym Ładzie to ciężar, którego chce się pozbyć każdy przedsiębiorca słono płacący za koszty energii, a ideologiczne i przeteoretyzowane ekspertyzy tych ekspertów, których koledzy zarządzali przez ostatnie lata UE są tylko słabo napompowanym kołem ratunkowym dla nich. Normalny świat ekonomiczny jest w innym miejscu i idzie inną drogą, drogą realizmu gospodarczego która może nie jest najpiękniejsza ale daje nadzieje na przywrócenie biznesowi i gospodarce szans na rywalizację z Chinami i Rosją. Tymczasem w projekcie rezolucji, która wkrótce będzie głosowana w PE wprost mówi się, że sytuacja inwestycyjna w UE pogorszy się ponieważ kończy się czas wydatkowania 750 miliardów euro, a zaczyna czas spłaty tego długu, na który trzeba już corocznie od 2028 do 2058 roku 25 miliardów euro. Sam E. Letta przyznaje na końcu w rozmowach, że mówienie o finansach UE nie jest atrakcyjne dla wyborców. Wniosek: jest źle, nie mówmy jak UE jest zadłużana, pożyczajmy więcej żeby utrzymać władzę, a jak prawda ujrzy światło dzienne to słomianą gospodarkę UE przejmą banki, które powoli stają się właścicielem unijnego projektu.
Dr Bogdan Rzońca
Poseł do Parlamentu Europejskiego