Co się tyczy mechanizmów polityki międzynarodowej, szczególnie stało się to widoczne w ostatnich trzech latach wskutek wojny Rosji z Ukrainą, polscy politycy i publicyści (wiem, są na szczęście nieliczne, chlubne wyjątki) zachowują się jak duże dzieci. O stosunkach między państwami myślą, jakby były one odwzorowaniem prywatnych relacji międzyludzkich, nie zauważając, że państwa nie mają serc, uczuć, emocji, ale za to mają, a jakże, interesy. Gorzej. Kierując się naiwnością Polacy stają się, przykro to powiedzieć, poręcznymi instrumentami w rękach sprytnych i cynicznych manipulatorów, którzy używają ich do swoich celów. Nie pisałbym tego teraz, gdyby nie nowy wywiad, jakiego u kresu swojej prezydentury postanowił udzielić Andrzej Duda. Słowa polskiej głowy państwa bowiem to kwintesencja i istota polskiego zdziecinnienia.
Oto, co mówi w wywiadzie dla kanałów YouTube, dla Otwartej Konserwy, Klubu Jagiellońskiego i Nowego Ładu, polska głowa państwa. Zaczyna od tego, że co się tyczy Ukrainy były kwestie, w których Polska mogła pokazać, że nie wolno jej omijać ani pomijać. – A nie zrobiliśmy tego i to był błąd – stwierdza Andrzej Duda. Czy ja dobrze widzę? Czy to nie jest sen? Prezydent Andrzej Duda, ten sam, który rzucał się w ramiona ukraińskiego prezydenta, który opowiadał o bezwzględnym poparciu teraz mówi, że to był błąd? Hm, to chyba nie ja śnię, tylko, wszystko na to wskazuje, z głębokiego snu został wyrwany Andrzej Duda. Rychło w czas, można powiedzieć.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.

