Islamski prezydent Turcji popiera uznanie Palestyny. Erdogan wyraził zadowolenie z planów uznania Palestyny przez kraje zachodnie, w tym Francję i Wielką Brytanię. Zaapelował jednocześnie do społeczności międzynarodowej o wywarcie większej presji na rząd Izraela w tej sprawie.
Erdogan opowiada się za rozwiązaniem dwupaństwowym opartym na granicach z 1967 roku. Turecki prezydent zaznaczył, że Turcja będzie kontynuować działania na rzecz zawieszenia broni i trwałego pokoju w regionie. Podkreślił również, że priorytetem pozostaje dostarczenie pomocy humanitarnej do Strefy Gazy.
Przypomnijmy, że opcję uznania Palestyny ogłosił premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer Miałoby to nastąpić we wrześniu tego roku. Wcześniej stanowisko takie wyraził prezydent Francji Emmanuel Macron.
Przewodniczący Knesetu: Palestynę załóżcie sobie w Paryżu lub Londynie
W ubiegłym tygodniu w trakcie przemówienia na szóstej światowej konferencji przewodniczących parlamentów Unii Międzyparlamentarnej w Genewie przewodniczący izraelskiego parlamentu Amir Ohana w ostrych słowach zwrócił się do części europejskich sojuszników.
– Przywódcy państw rozważających uznanie państwa palestyńskiego powinni utworzyć je w swoich stolicach – powiedział. – Nagradzanie Hamasu poprzez uznanie państwa palestyńskiego w świetle wydarzeń z 7 października nie przyniesie stabilności, współistnienia i współpracy. Spowoduje to jedynie więcej morderstw Izraelczyków i Żydów. Jeśli tego właśnie pragniecie, jeśli pragniecie czegoś, co nazywacie państwem palestyńskim, załóżcie je w Londynie, Paryżu, w swoich krajach – oświadczył izraelski polityk.
– Tak zwany pokój, za którym opowiadają się niektóre kraje europejskie, doprowadzi tylko do dalszej wojny. Ale wojna, którą toczymy, doprowadzi do pokoju – wyraził swoje stanowisko, wzywając międzynarodowych partnerów do "opowiedzenia się po stronie prawdy, a nie propagandy" i "stanowienia po właściwej stronie historii" – "Po naszej stronie" – doprecyzował.
Czy likwidacja Hamasu jest w ogóle możliwa?
Przypomnijmy, że konflikt izraelsko-palestyński eskalował 7 października po ataku terrorystycznym brygad al-Qassam (zbrojnego ramienia Hamasu) na terytorium Izraela. To właśnie w tym dniu mudżahedini uprowadzili większość zakładników. Hamas to partia polityczna, a zarazem radykalna organizacja islamska, która określa swój główny cel jako wyzwolenie Palestyny spod izraelskiej okupacji. Władze Izraela przekazały, że celem trwającej w Strefie Gazy operacji militarnej jest likwidacja tamtejszego Hamasu i trwała neutralizacja zagrożenia z tamtego kierunku.
W niedawnym wywiadzie dla "Do Rzeczy" ekspert ds. Bliskiego Wschodu Paweł Rakowski tłumaczył, że całkowite zlikwidowanie Hamasu będzie niezwykle trudne, ponieważ jest to nie tylko organizacja militarna, lecz także społeczna, która zdominowała Strefę Gazy. "Nie wieszczę tu Izraelowi wielkiego sukcesu, ale jednak po 20 miesiącach wojny widać, że udało się zniechęcić przynajmniej część Palestyńczyków do Hamasu" – powiedział.
W wyniku wojny Izraela z Hamasem cywile w Strefie Gazy doświadczają katastrofy humanitarnej. Na początku lipca dziennik "Haaretz" opisał koncepcję opracowaną przez władze Izraela i zaprezentowaną przez ministra obrony Israela Katza stworzenia na ruinach Rafah zamkniętego obozu dla uchodźców, do którego mieliby zostać przesiedleni wszyscy pozostali przy życiu mieszkańcy Gazy. Ma to być pierwszy etap "planu emigracyjnego".
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
