Lisicki: W polskim interesie jest nie być uwikłanym w wojnę

Lisicki: W polskim interesie jest nie być uwikłanym w wojnę

Dodano: 
Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Do Rzeczy"
Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Do Rzeczy" Źródło: YouTube / Anna Mandrela - Ryngraf TV
Paweł Lisicki zwraca uwagę na próby wymuszania rezygnacji z zadawania pytań w sprawie naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej.

W najnowszym numerze tygodnika "Do Rzeczy" podkreślamy, że zimna krew jest na wagę złota, a polskie władze nie mogą pozwolić na uwikłanie Polski w wojnę o Ukrainę.

Paweł Lisicki i prowadzący Piotr Szlachtowicz skomentowali na kanale "Do Rzeczy" na YouTube sprawę naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony i związanej z tym narracji obozu rządowego, że jeżeli ktoś zadaje pytania m.in. o to, jak dokładnie leciały bezzałogowce i nie wierzy w słowo rządowi, to znaczy, że szerzy rosyjską dezinformację.

Stawianie pytań jest rzeczą normalną

Publicysta przekonywał, że skoro nikt z komentujących nie ma w ręku twardych dowodów, to przecież w normalnym państwie istnieje możliwość stawiania hipotez, domniemywania, zadawania pytań, badania.

Lisicki przypomniał wzmożenie z początku wojny na Ukrainie, kiedy o niektóre zagadnienia także nie wolno było pytać, a jeśli ktoś się odważył był nazywany "ruską onucą". – [...] W luty 2022 kiedy Rosja uderzyła na Ukrainę też był moment kompletnego wzmożenia, kiedy głosy mówiące, że w interesie Polski nie jest bezpośrednie zaangażowanie się w ten konflikt, że Polska powinna zachowywać dystans, że w naszym interesie jest jak najszybszy pokój i kompromis, były atakowane jako rzekomo prorosyjskie – powiedział.

Lisicki: Nie definiują, co znaczy prorosyjski

– Paranoja tych wypowiedzi polega na tym, że większość ludzi uczestniczących w tej debacie w ogóle nie definiuje pojęć, którymi się posługuje. Prorosyjski oznacza, że ktoś jest za Rosją, jest zwolennikiem interesów rosyjskich i próbuje Rosję popierać. Co to ma wspólnego z tym kiedy ktoś uważa, że w polskim interesie jest nie być uwikłanym w wojnę? Jak najbardziej można uważać, że w polskim interesie jest nie być uwikłanym w wojnę i jednocześnie nie być prorosyjskim. Przecież to są dwie zupełnie rozłączne hipotezy – zwrócił uwagę.

– Ale ludziom stara się namieszać w głowach, żeby jak słyszą, że ktoś próbuje zachować zdrowy rozsądek, natychmiast usiłuje się zrobić z niego poplecznika obcych sił. To oczywiście prowadzi do absurdów – dodał, zwracając uwagę, że będąc konsekwentnym za "agenta Putina" należałoby uznać m.in. Donalda Trumpa, który powiedział, że mogło dojść do pomyłki.

Nie tak powinna wyglądać dyskusja na poważne tematy

– Im człowiek ma słabsze argumenty, tym łatwiej posługuje się inwektywami, epitetami, nazywa oponenta w taki sposób, żeby go zohydzić [...] Nie będę się zniżał do tej formy. To nie jest poziom dyskusji, który powinien dotyczyć spraw poważnych. Poważna dyskusja polega na tym, że przedstawia się argumenty, tłumaczy się dlaczego uważa się tak, jak się uważa, czeka się, co odpowie druga strona i się odpowiada – powiedział.

W dalszej części Lisicki powiedział, że z merytorycznie rzecz biorąc jest w sprawie naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej mogło dość do celowego działania Rosjan, ale możliwe są również inne scenariusze.

Zapraszamy do obejrzenia całego odcinka na kanale "Do Rzeczy".

Czytaj też:
O co nie wolno pytać


Kup akcje Do Rzeczy S.A.
Odbierz roczną subskrypcję gratis!
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Opracował: Grzegorz Grzymowicz
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także