Bóg i konstytucja
  • Paweł ChmielewskiAutor:Paweł Chmielewski

Bóg i konstytucja

Dodano: 
Prezydent RP Karol Nawrocki (P) z małżonką Martą Nawrocką (L) podczas uroczystej mszy świętej w Kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Józefa Oblubieńca w Warszawie
Prezydent RP Karol Nawrocki (P) z małżonką Martą Nawrocką (L) podczas uroczystej mszy świętej w Kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Józefa Oblubieńca w Warszawie Źródło: PAP / Piotr Nowak
Prezydent Karol Nawrocki chce zmienić konstytucję. To potrzebne z wielu powodów, m.in. ze względu na zbyt słabe odniesienie do Boga w ustawie zasadniczej z roku 1997 .

O swoich nadziejach w tym względzie Karol Nawrocki mówił jeszcze w czasie kampanii wyborczej, a po zaprzysiężeniu zadeklarował konkrety. Jesienią tego roku rozpoczyna pracę specjalna rada, która ma zająć się projektem nowej konstytucji. Jako właściwy czas dla jej przyjęcia wskazał rok 2030. Chciałby m.in. zmienić ustrój na bliższy prezydenckiemu i wprowadzić wiele istotnych zmian w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości. Problemy ostatnich niemal 30 lat, zintensyfikowane po roku 2010, bezspornie dowodzą konieczności wprowadzenia istotnych modyfikacji, z czym zgodzi się chyba nie tylko prawica. Dyskusje o szczegółowych rozwiązaniach będą toczyć się najpewniej bardzo długo, i to z wielką intensywnością. Chciałbym zwrócić uwagę na niezwykle istotny element, o którym jak dotąd jeszcze się nie rozmawia, a który bez cienia wątpliwości będzie mocno rozgrzewać opinię publiczną. Chodzi o miejsce Pana Boga w zasadniczej ustawie Polaków.

Dokument agnostyczny

W konstytucji PRL z 1952 r. o Bogu nie było ani słowa. Materialistyczny system sowiecki funkcjonował w paradygmacie doczesnym – nie uznawał istnienia żadnej transcendencji. Po 1989 r. było dość oczywiste, że w nowym najwyższym akcie prawnym to musi się zmienić. Przyjęto jednak rozwiązanie kompromisowe, które w gruncie rzeczy sprowadza Boga do sfery prywatnej. „My, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i niepodzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł…”. Z tego ujęcia wynika bardzo jasno, że „nad narodem” jako takim – a w konsekwencji również nad państwem – Bóg bynajmniej nie panuje, tylko jakaś część mieszkańców Rzeczypospolitej – prywatnie – w Niego wierzy i od Niego wyprowadza prawidła życia. Inni robią, jak im się podoba. W dalszych artykułach czytamy, że naród ustanawia konstytucję „w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem lub przed własnym sumieniem”, co jest zastosowaniem dokładnie tej samej relatywistycznej zasady prywatyzującej Boga.

Artykuł został opublikowany w 39/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także