Przesłuchanie miało dotyczyć wywiadu z marszałkiem Sejmu w Polsat News, który odbył się w lipcu tego roku. Hołownia stwierdził wtedy, że "wielokrotnie" dopytywano go, czy jest gotowy na przeprowadzenie zamachu stanu. Jego słowa wywołały burzę i zmusiły do działania prokuraturę. Ta już raz przesłuchała go w charakterze świadka.
Na poniedziałek zaplanowana była kontynuacja przesłuchania, do której jednak nie doszło z powodu absencji polityka.
– Nieobecność w dniu dzisiejszym została zaakcentowana i usprawiedliwiona poprzez wizytę zagraniczną marszałka Sejmu. Po analizie tego pisma Prokuratura Okręgowa w Warszawie stwierdza, że nie zostały dochowane względy tzw. kindersztuby procesowej. Uznajemy, że w sposób nieuprawniony pełnomocnik świadka, a de facto również świadek uzurpował sobie prawo do oceniania, kto może być pokrzywdzonym w tym postępowaniu, a kto nie może, co należy do gestii gospodarza postępowania – stwierdził prokurator Piotr Skiba.
Pełczyńska-Nałęcz: To nie jest tak, że marszałek Hołownia wybrał podróż do Etiopii
Ostatecznie Szymon Hołownia złożył wizytę w Etiopii. Do sprawy odniosła się w poniedziałek na antenie Polsat News minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
– Dwa wydarzenia nie mają wiele wspólnego, to nie jest tak, że wybrał podróż do Etiopii, tylko przez swojego pełnomocnika poinformował, jak rzecz się ma prawnie – zaznaczyła minister funduszy i polityki regionalnej.
Jak zaznaczyła Pełczyńska-Nałęcz, marszałek Sejmu "udzielił wszelkich potrzebnych wyjaśnień na poprzednim [przesłuchaniu], kiedy był w prokuraturze". – Natomiast teraz ze względów prawnych (...) tego typu spotkanie nie miało sensu i było niecelowe prawnie – dodała.
Czytaj też:
TK rozważa wniosek u ukaranie Hołowni. "Nie wykazał poszanowania"Czytaj też:
Przesłuchanie ws. "zamachu stanu". Hołownia nie stawił się w prokuraturze
