Każdy wie, że przez długie lata w wielu diecezjach kraju sprawcy zamiast być karani, trafiali raczej do innych parafii, a ofiary niekiedy wręcz systemowo lekceważono. Nie ma cienia wątpliwości: to skandal, zgorszenie i zło, które trzeba wyjaśnić. Problem tylko w tym, jak dokładnie to zrobić. Jedna z głównych możliwości wydaje się na pierwszy rzut oka bardzo atrakcyjna, ale w praktyce może okazać się źródłem... kolejnych niesprawiedliwości.
Chodzi o tak zwaną niezależną komisję ekspertów, która miała przebadać archiwa Kościoła katolickiego w Polsce, ustalić skalę przestępstw i wskazać po nazwisku winnych – w tym winnych tuszowania, czyli biskupów. Szeroko zakres działalności, niezależność od episkopatu, interdyscyplinarny charakter zatrudnionych komisarzy – to wszystko miałoby w teorii powodować bezstronność i rzetelność prac.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
