Lisicki: To nie pobór, ale wojsko kręci. Ziemkiewicz: U nas natychmiast wybucha histeria

Lisicki: To nie pobór, ale wojsko kręci. Ziemkiewicz: U nas natychmiast wybucha histeria

Dodano: 
Rafał Ziemkiewicz i Paweł Lisicki w programie "Polska Do Rzeczy"
Rafał Ziemkiewicz i Paweł Lisicki w programie "Polska Do Rzeczy" Źródło:YouTube
– Nie wiem, jak do tego podchodzić, ale prawdziwa na pewno jest histeria – mówi o ćwiczeniach wojskowych Paweł Lisicki w "Polsce Do Rzeczy".

Ministerstwo Obrony Narodowej opublikowało założenia projektu rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie określenia liczby osób, które w 2023 r. mogą być powołane do czynnej służby wojskowej oraz liczby osób, które mogą pełnić służbę wojskową w rezerwie w ramach odbywania ćwiczeń wojskowych.

W sieci pojawiają się kolejne doniesienia na temat listów, jakie Centralne Wojskowe Centrum Rekrutacji wysłało w ostatnim czasie. Zaczęły narastać obawy na temat masowego poboru wojskowego. W związku z tą sytuacją WCR postanowiło wydać oficjalny komunikat, w którym rozwiewa dotychczasowe niedopowiedzenia. Podstawą prawną wezwań do wojska jest przyjęta w tym roku ustawa o obronie ojczyzny.

Szef Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji płk Mirosław Bryś podkreślił, że ćwiczenia nie będą obowiązkowe. Takie osoby mają być zapraszane do wojskowych centrów rekrutacji, gdzie zostanie im przedstawiona propozycja ćwiczeń rezerwy. Ćwiczenia będą przeprowadzane w weekendy. Będzie możliwość wyboru terminu oraz jednostki, w której odbędzie się ćwiczenia. WCR podkreśla, że na ćwiczenia wojskowe powoływane są osoby z pasywnej rezerwy, które mają uregulowany stosunek do służby wojskowej, nie pełnią innego rodzaju służby wojskowej oraz nie ukończyły 55 roku życia.

Ćwiczenia wojskowe. Lisicki: Wybuchła prawdziwa histeria

Zamieszanie ws. ćwiczeń wojskowych jest tematem dzisiejszego odcinka "Polski Do Rzeczy". – Chciałbym porozmawiać o tzw. poborze do wojska. Mówię tzw. bo to nie pobór, a ćwiczenia. Nie wiem tylko, na ile w tym informacji, a na ile histerii – zaczął red. naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki. – MON twierdzi, że to nic nadzwyczajnego, tylko teraz wezwań jest więcej, bo wstrzymano ćwiczenia przez COVID-19. Rzecz zaczęła się od tego, że ktoś z Sieradza otrzymał wezwanie na przeszkolenie wojskowe. Zrobiła się wielka afera, bo poinformował o tym media. Później Centralne Wojskowe Centrum Rekrutacji oznajmiło, że nie wzywają a zapraszają i każdy może sobie wybrać, co chce. Nie wiem, jak do tego podchodzić, ale prawdziwa jest histeria – wskazywał Lisicki.

Z kolei publicysta "Do Rzeczy" Rafał Ziemkiewicz zauważył, że histeria jest prawdziwa, ale głównie w mediach społecznościowych. – Część użytkowników to realni ludzie, ale pytanie, na ile są reprezentatywni dla społeczeństwa. Wesołe jest to, że pokazuje to, jaka jest siła mediów w ukrywaniu gorylów. Do tego służy debata plemienna. Nikt nie zauważył, że w ustawie o obronie ojczyzny jest ten zapis. Nawet Lewica stwierdziła, że warto zagłosować. Teraz okazuje się, że są sankcje za niestawienie się na ćwiczenia wojskowe – zauważył Ziemkiewicz.

Poniżej zwiastun 146. odcinka "Polski Do Rzeczy" (całość dostępna po zalogowaniu się):

Czytaj także