W czasie, gdy ich współbracia w Europie ginęli w komorach gazowych, przywódcy „Jointu”, wpływowi właściciele mediów i finansiści, robili wszystko, aby świat, a przynajmniej prezydent USA, nie uwierzył w polską propagandę – tak bowiem powszechnie odbierano świadectwa rtm. Pileckiego wprost z Auschwitz, przekazane Rooseveltowi bezpośrednio przez Jana Karskiego. I, w istocie, zostały one zignorowane, podobnie, jak zignorowana została śmierć Szmula Zygielbojma, przedwojennego działacza żydowskiego i członka polskiej Rady Narodowej w Londynie, który chcąc wstrząsnąćsumieniami bogatych rodaków zza oceanu dokonał samospalenia. Holocaust nie pasował Morganom, Birnbaumom i Morgentauom do ich politycznych rachub, więc nie wierzyli w polskie alarmy za grosz. Ostrzegali władze amerykańskie, że Polacy zmyśloną opowieścią o komorach gazowych próbują zmanipulować przywódców i opinie publiczną Zachodu, by skłonić ich do pomagania „zbankrutowanej” posanacyjnej władzy, którą alianci w najlepiej pojętym interesie samych Polaków powinni w porozumieniu z aliantem rosyjskim zastąpić po wojnie władzą nową, ludową.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.

