Podczas poniedziałkowego szczytu kanclerz Angeli Merkel z premierami landów postanowiono, że aby zwalczyć trzecią falę pandemii koronawirusa, życie publiczne, gospodarcze i prywatne w Niemczech ma zostać "zamrożone" w okresie Świąt Wielkanocnych. Jedynie w Wielką Sobotę otwarty miał być możliwy handel detaliczny. Nazwano to przedłużonym "odpoczynkiem wielkanocnym". Postanowiono także, aby jeśli to możliwe, nie odprawiać nabożeństw wielkanocnych z bezpośrednim udziałem wiernych, a spotkania religijne powinny odbywać się jedynie wirtualnie.
"Głęboko tego żałuję"
Decyzja ws. wprowadzenia na okres świąt twardego locdownu spotkała się w Niemczech ze zmasowaną krytyką. Skłoniło to Merkel do zwołania pilnego szczytu w środę, o czym informowała wcześniej agencja dpd.
Po spotkaniu z premierami niemieckich krajów związkowych Angela Merkel poinformowała o wstrzymaniu tego postanowienia. Kanclerz tłumaczyła, że było zbyt wiele kwestii, których nie da się rozwiązać w tak krótkim czasie. Podkreśliła przy tym, że sam proces wprowadzenia twardego lockdownu w czasie Wielkanocy spowodował dodatkową niepewność. – Głęboko tego żałuję i proszę wszystkich obywateli o wybaczenie – powiedziała podczas spontanicznie zorganizowanej konferencji.
"Na końcu to ja ponoszę odpowiedzialność"
Merkel zapewniała, że wcześniejszej jej decyzji towarzyszyły "jak najlepsze intencje". Wskazywała na konieczność spowolnienia trzeciej falii epidemii koronawirusa. Jak jednak podkreśliła wysiłek i korzyści płynące z takiego działania byłyby nieproporcjonalne.
– Ten błąd jest wyłącznie moim błędem. Na końcu to ja ponoszę odpowiedzialność – oświadczyła polityk.
Lockdown w Niemczech trwa od połowy grudnia. Na lekkie poluzowani ograniczeń zdecydowano się na początku marca, od tego czasu jednak liczba zakażeń zaczęła ponownie rosnąć.
Czytaj też:
Merkel chce przedłużyć lockdown. Ujawniono dokumentCzytaj też:
"Der Spiegel": Niemiecki rząd zawodzi w walce z pandemią