Zełenski poinformował o tym w niedzielę, podczas wizyty prezydent Andrzeja Dudy, który wygłosił orędzie w ukraińskiej Radzie Najwyższej.
– Szczególnie dziękuję Sejmowi RP za uchwaloną niedawno ustawę o pomocy obywatelom Ukrainy. To bezprecedensowa decyzja, zgodnie z którą nasi obywatele, zmuszeni do ucieczki do Polski z powodu rosyjskiej agresji, otrzymują niemal takie same prawa i możliwości jak obywatele polscy: legalny pobyt, zatrudnienie, dostęp do edukacji i opieki zdrowotnej oraz świadczenia socjalne – powiedział Zełenski, cytowany przez agencję Ukrinform.
– To wielki gest, jakiego mógł dokonać tylko dobry przyjaciel Ukrainy. Ten krok nie pozostanie jednostronny. W najbliższym czasie złożę podobny projekt ustawy do Rady Najwyższej Ukrainy – zapowiedział Zełenski.
Wyraził przy tym nadzieję, że Polacy nigdy nie znajdą się w sytuacji wojny i nie będą potrzebować takiej pomocy, jakiej potrzebują Ukraińcy uciekający przed rosyjską inwazją. Podkreślił, że "takie ustawy mają wielkie znaczenie symboliczne, pokazujące, że Ukraińcy i Polacy są równi". – Jestem przekonany, że ukraińscy parlamentarzyści szybko i większością głosów przyjmą tę ustawę – oświadczył Zełenski.
Inwazja Rosji. Ukraińcy uciekają głównie do Polski
Uciekającym z Ukrainy pomaga zarówno państwo polskie, jak i zwykli ludzie, którzy organizują zbiórki rzeczowe i finansowe. Polacy zapraszają też uchodźców pod swój dach. W marcu została przyjęta specjalna ustawa o pomocy obywatelom Ukrainy, która wprowadza świadczenie w wysokości 40 zł dziennie na osobę przez cztery miesiące (liczy się dzień przyjazdu uchodźcy do Polski, a nie data jego zamieszkania w domu polskiego gospodarza).
Atakując Ukrainę, Władimir Putin wywołał największy konflikt zbrojny w Europie od momentu zakończenia II wojny światowej i doprowadził do ogromnego kryzysu migracyjnego – z Ukrainy uciekło za granicę ponad 6 mln ludzi, z czego najwięcej (3,5 mln) do Polski.
Czytaj też:
Ambasador Ukrainy: Martwię się, bo nie wiem, gdzie leży granica gościnności PolakówCzytaj też:
Putin odejdzie? "Kreml wysyła sygnał Zachodowi"