Jak podaje CNN, Rosjanie wcielają do armii demonstrantów, którzy zostali zatrzymani w trakcie protestów przeciwko wojnie na Ukrainie. Po tym, jak w środę Władimir Putin ogłosił "częściową mobilizację", spośród 1300 zatrzymanych osób, część została bezpośrednio wcielona do wojska. Najwięcej aresztowań było w Moskwie (ok. 500) i Petersburgu (ok. 520).
Jak wynika z danych OVD-Info, ponad połowę zatrzymanych osób stanowiły kobiety. Wśród aresztowanych jest 9 dziennikarzy, a także 33 nieletnich. Jeden z nich miał zostać dotkliwie pobity przez organy ścigania.
W środę, po przemówieniu Putina, w obawie przed zamieszkami, moskiewska prokuratura ostrzegła obywateli, że za udział w protestach lub rozpowszechnianie o nich informacji grozi kara do 15 lat pozbawienia wolności.
Mobilizacja w Rosji
Władimir Putin wystąpił ze swoim orędziem do narodu w środę rano. Według informacji rosyjskiego resortu obrony narodowej, dekret prezydenta Rosji, dotyczący częściowej mobilizacji wojskowej w kraju, obejmie swoim zakresem 300 tys. mężczyzn. Putin zapowiedział, że poborowi będą podlegać osoby z doświadczeniem wojskowym. Dodał, że dokument, który dotyczy ochrony ojczyzny, jej suwerenności i integralności terytorialnej został już podpisany.
Co ciekawe, sam dekret nie odnosi się wyłącznie do rezerwistów. Pozwala on także na tzw. powołanie obywatel Rosji do służby wojskowej w drodze mobilizacji do Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej.
Putin w trakcie orędzia zapowiedział, że jeżeli integralność terytorialna Rosji zostanie zagrożona, użyje "wszystkich możliwych środków". Zdaniem ekspertów może to oznaczać próbę straszenia użyciem przez Rosję broni atomowej. Ponadto prezydent Federacji Rosyjskiej poparł referenda, które mają odbyć się na kontrolowanych przez rosyjską armię terenach wschodniej Ukrainy.
Czytaj też:
Miedwiediew straszy Zachód pociskami hipersonicznymiCzytaj też:
Mobilizacja odmieni losy wojny? Amerykańscy eksperci przedstawili opinię