Projekt 9. pakietu sankcji miał być przedstawiony w połowie listopada. Tak przynajmniej wynikało z nieoficjalnych zapowiedzi unijnych dyplomatów. Jednak jak wskazuje RMF24, przygotowania się przeciągają. "Zwrócił na to w poniedziałek uwagę, lekko poirytowany tym faktem, szef dyplomacji Litwy Gabrilerlius Landsbergis" – wskazuje rozgłośnia.
– Są tacy, którzy mówią, że nie ma już czego obejmować sankcjami, że w zasadzie te sankcje, które UE mogła nałożyć – to już nałożyła. Ale tak nie jest. Litwa zaproponowała nową listę restrykcji i czeka na odpowiedź europejskich instytucji – stwierdził litewski minister.
Chodzi o wspólną propozycję sankcji, którą w październiku zaprezentowały kraje bałtyckie wraz z Polską. Wśród nich znalazły się między innymi: zakaz współpracy w dziedzinie energetyki jądrowej i import rosyjskich diamentów; zakaz eksportu do Rosji wszystkich dronów – również tych najtańszych, cywilnych; zakaz sprzedaży Rosjanom nieruchomości.
Borrell uspokaja, ale prace spowolniły
Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell odpowiada, że postępuje zgodnie z procedurami. "Kraje członkowskie przedstawiają swoje propozycje, służby prawne je analizują. Mogę zapewnić – nie ma żadnego przestoju" – zadeklarował Borrell.
Mimo zapewnień decydenta, prace nad sankcjami wytraciły impet. Jeden z dyplomatów powiedział RMF FM, że "coraz więcej krajów narzeka na koszty, które w związku z sankcjami muszą ponosić ich społeczeństwa". W dodatku prace nad sankcjami przedłużają się, bo, między innymi, jak wyjaśnił rozmówca RMF FM – "materiały dowodowe są coraz dokładniej sprawdzane przez unijnych prawników w związku z wieloma pozwami do sądów. A to także wydłuża procedury". Pojawiają się spekulacje o tym, że ogłaszane w przyszłości sankcje nie będą zupełnie nowe, ale będą stanowiły raczej "uszczelnianie" tych obecnych.
Uderzenie w Łukaszenkę
Jednocześnie unijna dyplomacja ma pracować nad sankcjami wobec Mińska. "Porównano już oba reżimy sankcyjne – rosyjski i białoruski – spisano różnice, głównie tam, gdzie są luki i gdzie Rosja może obchodzić unijne sankcje, wykorzystując Białoruś. Chodzi na przykład o takie sytuacje, gdy UE zakazuje eksportu luksusowych aut do Rosji, a w tym czasie gwałtownie wzrasta import tych aut do Białorusi, bo Rosjanie jeżdżą na Białoruś robić zakupy" – opisuje RMF 24.
Czytaj też:
Tego Putin się nie spodziewał. Media o przekazie od "osobistego spowiednika"Czytaj też:
Nowy sposób na mobilizację w Rosji. Putin podpisał dekret