Jak informuje agencja Bloomberg, sieć działała z Rosji i była skierowana przede wszystkim do użytkowników europejskich – w Niemczech, Włoszech i Wielkiej Brytanii. Ponad 1,7 tys. kont rozpowszechniało antyukraińską propagandę, jednocześnie podszywając się pod europejskie profile.
Od lipca do września 2022 r. udało im się pozyskać 133,5 tys. obserwujących. Wiarygodne ustalenie powiązania kont z rosyjskim rządem nie było możliwe – wynika z raportu TikToka przygotowanego w ramach unijnego programu walki z dezinformacją.
Firma podkreśla w dokumencie, że fałszywi użytkownicy rosyjskiej sieci propagandowej używali syntezatora mowy, aby "mówić" językami swoich docelowych odbiorców.
Propaganda za pomocą sztucznej inteligencji. Coraz trudniej ją wykryć
– Będziemy świadkami coraz większej liczby takich kampanii, zwłaszcza w miarę rozwoju sztucznej inteligencji – powiedział Cathy Karbat, dyrektor generalny Anchor Change i były dyrektor ds. polityki publicznej na Facebooku, którego cytuje "The Moscow Times".
Karbat uważa, że w miarę rozwoju technologii kampanie te stają się coraz trudniejsze do wykrycia, a rozpowszechniana przez nie propaganda wydaje się coraz bardziej wiarygodna dla docelowych odbiorców.
TikTok wyłączony w Rosji
6 marca ub.r. TikTok ogłosił zawieszenie pracy w Rosji – możliwość oglądania, transmisji na żywo i pobierania nowych treści została zamknięta dla użytkowników z Federacji Rosyjskiej. Firma tłumaczyła swoją decyzję nowym rosyjskim prawem o "dyskredytowaniu" sił zbrojnych FR.
Rosja nie nazywa swoich działań na Ukrainie wojną, lecz "specjalną operacją wojskową" i domaga się od władz w Kijowie "demilitaryzacji i denazyfikacji" kraju. Za informowanie o sytuacji na froncie nie tak, jak życzy sobie Kreml (np. podawanie prawdy o zabitych żołnierzach rosyjskich), grozi nawet do 15 lat więzienia.
Czytaj też:
Ilu żołnierzy straciła już Rosja? Amerykanie podali ogromną liczbęCzytaj też:
Chodorowski uważa, że tylko jedna rzecz powstrzyma Putina