Orbanowi puściły nerwy. Po pytaniu od TVP nie wytrzymał

Orbanowi puściły nerwy. Po pytaniu od TVP nie wytrzymał

Dodano: 
Viktor Orban, premier Węgier
Viktor Orban, premier Węgier Źródło:Flickr / Palácio do Planalto/ CC BY 2.0 DEED
Na konferencji szefów rządów państw V4 doszło do spięcia. Gwałtowną reakcję premiera Węgier Viktora Orbana wywołało pytanie TVP i słowa Donalda Tuska.

We wtorek w Pradze odbył się szczyt Grupy Wyszehradzkiej (V4), z udziałem premiera Donalda Tuska i szefów rządów Czech, Słowacji i Węgier – Petra Fiali, Roberta Ficy i Viktora Orbana. Rozmowy dotyczyły bezpieczeństwa energetycznego, strategicznej agendy Unii Europejskiej i zapobiegania nielegalnej migracji. Po spotkaniu szefowie rządów pojawili się na wspólnej konferencji prasowej. Nie ukrywali, że rozmowy nie należały do najłatwiejszych.

Spięcie na konferencji V4. Wszystko przez pytanie od TVP

Atmosferę dodatkowo podniosło pytanie dziennikarza TVP, który poruszył temat wojny na Ukrainie. Chciał on dowiedzieć się, czy jeśli politycy tak diametralnie różnią się w ocenie tego konfliktu, wciąż możemy mówić o V4, a może raczej o V2+2. Pytając, czy przywódcom udało się ustalić, kto jest agresorem w tej wojnie, przytoczył słowa premiera Słowacki o "szaleństwie ukraińskich neonazistów" i wypowiedź Orbana, w myśl których Władimir Putin nie jest zbrodniarzem wojennym.

Z odpowiedzią natychmiast wyrwał się Petr Fiala. – Powiem wprost. To instytucja inna niż przed wybuchem agresji rosyjskiej w Ukrainie. To jest fakt – oświadczył. Czeski premier przyznał jednocześnie, że faktycznie między przywódcami Grupy są znaczące różnice, to wciąż są także tematy, które ich łączą. Donald Tusk wyraził z kolei przekonanie, że prawda na temat wojny na Ukrainie jest "oczywista".

– Niezależnie, kto jakich wywiadów udziela, prawda jest oczywista. Putin jest zbrodniarzem wojennym, jedynym powodem wojny na Ukrainie jest agresja rosyjska. Tu nie ma miejsca na neutralność czy symetryzowanie. Niezależnie od tego, jak silnym państwem pozostaje Rosja, ocena polityczna, moralna, historyczna, tego, co się dzieje, musi być jednoznaczna – powiedział.

Polski premier przekonywał, że "gdybyśmy przyjęli kiedyś punkt Moskwy, to ani Słowacja, ani Czechy, ani Węgry, ani Polska nie byłyby państwami niepodległymi i nadał żyły w niewoli".

Orban nie wytrzymał: Niektórzy patrzą przez ukraińskie okulary na ten konflikt

Głos zabrał w końcu Viktor Orban, który nie krył emocji. Węgierski przywódca nawiązał do słów swojego poprzednika i podkreślił, że nie lubi, kiedy ktoś interpretuje jego wypowiedzi. Po tym dodał stanowczo:

"Nasze stanowisko jest zupełnie jasne. Powinniśmy dyskutować o tym, jak skończyć wojnę, bo ten, kto przed zakończeniem wojny mówi o winnych, jak chce ją skończyć? Niektórzy patrzą przez ukraińskie okulary na ten konflikt, a Węgry patrzą przez węgierskie okulary".

Premier Węgier zwrócił uwagę, że powinno się dążyć do tego, aby uratować jak najwięcej żyć i zakończyć wojnę. – Kto jest agresorem, jest agresorem, kto jest ofiarą, ten jest ofiarą, tutaj Tusk ma rację. Ale dla nas pytaniem jest, jak wojna się skończy – podsumował Orban.

Czytaj też:
Orban do Tuska: Nie wiem, czy wszystko jest takie, jak kiedyś
Czytaj też:
Dobry sygnał z Budapesztu. Chodzi o Szwecję w NATO
Czytaj też:
Antyukraiński baner na proteście w Warszawie. "Koniec gościny, niewdzięczne sku****yny"

Opracowała: Anna Skalska
Źródło: Onet.pl / Fakt.pl
Czytaj także