Dlaczego lewicowych populistów dosięgnął gniew ludu? Dlaczego SPD, Zieloni i FDP dostali czerwoną kartkę w Saksonii i Turyngii? Dlaczego przy okazji dostali polityczne lanie komuniści, potomkowie NRD-owskiej SED, występujący na politycznych deskach w Niemczech jako Die Linke? Dlaczego powstała w ostatniej chwili partia Sahry Wagenknecht, dla której upadek NRD był tym samym, czym upadek Związku Sowieckiego dla Władimira Putina, odniosła oszałamiający sukces wyborczy, niczym Trzecia Droga Szymona Hołowni w ubiegłorocznych październikowych wyborach w Polsce? Dlaczego niemieccy podobno antykomuniści, jak CDU (kiedyś chrześcijańscy demokraci, potem już tylko ideologicznie nieokreśleni chadecy), chcą tworzyć w Saksonii (czy w Turyngii) koalicję rządową ze stalinowcami Sahry Wagenknecht, tworzącymi partię narodowo-komunistyczną, byleby tylko nie dopuścić Alternatywy dla Niemiec (AfD) do współrządzenia na szczeblu krajów związkowych? Dlaczego mainstream AfD zarzuca „faszystowskie” lub zgoła „nazistowskie” koneksje, a zapomina o prawdziwych nazistach, działających swego czasu w CDU czy CSU? Czy kordon sanitarny wokół AfD w Niemczech jest demokratycznym instrumentem polityki? Odpowiedzi na te pytania złożyłyby się na sporą książkę.
Państwo lewicowe
Po wyborach w Saksonii i Turyngii widać wyraźniej niż kiedykolwiek w niedawnej przeszłości, że dzisiejsze Niemcy są państwem lewicowym, które „władzy raz zdobytej nie oddadzą nikomu”. W tym celu front ludowy zbudował kordon sanitarny przeciwko AfD. Ten skręt na lewo rzucił się w oczy zwłaszcza w latach Willkommenspolitik Angeli Merkel. Dzisiejsza chadecja zachowuje się tak, jakby dawna kanclerz i szefowa partii była z zupełnie innej formacji. Ale przecież tak nie jest i każdy wie, może poza niemieckimi wyborcami, którzy na znak protestu wobec polityki imigracyjnej głosują na CDU, że tzw. kryzys imigracyjny to właśnie produkt owej rzekomo konserwatywnej partii. Na tym tle dobrze wygląda nawet SPD, która ośmieszyła się hałasem wokół operacji wydalenia z Niemiec do Afganistanu aż 28 kryminalistów z Kraju Kwitnących Maków, którym na pocieszenie dano kieszonkowe w wysokości 1 tys. euro (żeby nie doznali nędzy), oczywiście z kasy rządu, a nie z kieszeni podatników. To przecież państwo drukuje pieniądze. Nagle polityk CDU, Christoph Ploß (39 lat) krzyczy na platformie X: „To skandal, że gwałciciele i inni sprawcy poważnych kryminalnych przestępstw dostają na drogę do swego kraju 1 tys. euro na rękę! Czy rządząca koalicja do reszty straciła rozum?”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.