Minister spraw zagranicznych Rosji w rozmowie z rosyjską dziennikarką Mariną Kim stwierdził, że władze Rosji będą oceniać administrację Donalda Trumpa w oparciu o jej działania.
– Nie będę o tym rozmawiał, nie chcę się tym zajmować – powiedział Siergiej Ławrow, odnosząc się do słów Donalda Trumpa o ekspresowym zakończeniu wojny na Ukrainie. – To co proponują osoby, próbujące zaprezentować się jako radykalnie zmieniające swoje stanowiska i chcące zakończyć wojnę, to wciąż mówienie o tym, by "oprzeć się o linię frontu", "zawrzeć rozejm na 10 lat", "potem zobaczymy". Ale to są te same porozumienia mińskie, tylko w nowym opakowaniu. Nawet gorsze. Porozumienia mińskie były ostateczne – ocenił Ławrow nawiązując do umów podpisanych w Mińsku 5 września 2014 i 12 lutego 2015.
– Pośród tych, którzy obecnie w obozie Partii Republikańskiej przedstawiają, jak twierdzą, "rewolucyjne pomysły" na to, jak zakończyć konflikt na Ukrainie, nikt nigdy nie wspomniał, że mieszkańcy Ukrainy muszą odzyskać prawo do mówienia, uczenia się i nauczania dzieci oraz otrzymywania informacji w języku rosyjskim – kontynuował Ławrow.
Osłabienie Rosji
Szef MSZ Rosji zaznaczył, że Kreml nie zmieni stanowiska. – Mówiliśmy o tym wiele razy i będziemy nadal to robić. Żaden z "architektów ukraińskiego porozumienia" na Zachodzie nie przywiązuje do tego wagi – dodał. Jego zdaniem nowa administracja USA również chce skorzystać na "osłabieniu Rosji i jej wpływów", ponieważ "wszystko sprowadza się do pragnienia osłabienia Rosji jako rywala".
Siergiej Ławrow przekonuje, że zmiana władzy w USA nie wpłynie na zmianę stosunku Waszyngtonu do Ukrainy i europejskich sojuszników USA, ponieważ Stany Zjednoczone "zawsze będą chciały mieć pod kontrolą wszystko co dzieje się w pobliżu NATO i, oczywiście, w samej przestrzeni NATO".
Czytaj też:
Otwarcie bazy w Redzikowie. Kreml reaguje: To potwierdza słowa PutinaCzytaj też:
Cejrowski: Trump zniszczy Zielony Ład. Lisicki: Nareszcie dobre wiadomości