W nocy ze środy na czwartek samolot pasażerski Bombardier CRJ-700 linii American Airlines, lecący z Wichita, zderzył się ze śmigłowcem UH-60 Black Hawk tuż przed pasem startowym lotniska im. Ronalda Reagana w Arlington pod Waszyngtonem.
Zginęły wszystkie osoby podróżujące obiema maszynami, w tym 64 osoby na pokładzie samolotu i trzech żołnierzy na pokładzie śmigłowca. Szczątki maszyn spadły do rzeki Potomak.
Katastrofa samolotu i śmigłowca w Waszyngtonie. Czego armia USA nie chce ujawnić
Amerykańska armia zidentyfikowała wszystkich żołnierzy, którzy lecieli Black Hawkiem, jednak dowództwo podało nazwiska tylko dwóch wojskowych – Andrew Eavesa i Ryana O'Hara. Instruktorem podczas lotu szkoleniowego miał być Eaves.
Nie wiadomo jednak, kto pilotował maszynę, gdy doszło do zderzenia z samolotem pasażerskim.
Nazwiska trzeciego żołnierza nie podano na prośbę rodziny. Dziennik "Washington Post", powołując się na dwa anonimowe źródła, napisał, że była to kobieta, pilotka.
Trump: Przyczyną wypadku był błąd pilota Black Hawka
Prezydent USA Donald Trump stwierdził w piątek, że przyczyną zderzenia samolotu i śmigłowca był błąd pilota Black Hawka. Jak ocenił, maszyna leciała o wiele za wysoko.
Trump wywołał kontrowersje, gdy podczas konferencji prasowej zasugerował, że obniżenie standardów dla kontrolerów lotów oraz promocja różnorodności i inkluzywności przez poprzednich prezydentów, Baracka Obamę i Joe Bidena, mogło być przyczyną katastrofy.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych potwierdziło w piątek, że wśród ofiar katastrofy jest posiadająca polskie obywatelstwo Justyna Magdalena Beyer.
Straż pożarna poinformowała, że 28 z 41 odnalezionych ciał udało się zidentyfikować. Nurkowie wydobyli także czarne skrzynki obu maszyn, które będą teraz badane.
Czytaj też:
Trump: Tej katastrofie można było zapobiec