Wbrew protestom uczniów i rodziców, kolejny sąd w USA odrzucił pozew w sprawie polityki wspierania uczniów transseksualnych w amerykańskich szkołach. Argumenty przeciwników regulacji, którzy tłumaczą, że uczniowie czują się zawstydzeni, upokorzeni czy po prostu boją się korzystać z łazienek w sytuacji kiedy są tam uczniowie przeciwnej płci, nie przekonuje sądu. Oznacza to, że w stanie Oregon, uczniowie sami decydują (zależnie od tego z którą płcią się identyfikują) z której toalety czy prysznica chcą korzystać – damskiego czy męskiego.
Zażenowanie kontra równość
Podobne pozwy pojawiały się już przed sądami w innych stanach, ale sądy konsekwentnie je odrzucają, uznając, że uczniowie transseksualni nie mogą być dyskryminowani. Jeśli ich płeć wpisana w akcie urodzenia nie odpowiada płci z którą się identyfikacją, mogą decydować z której łazienki chcą korzystać.
Jak tłumaczył w orzeczeniu sędzia Marco Hernandez, jeśli rodzice i uczniowie nie zgadzają się z taką polityka danej szkoły, mogą zdecydować o przeniesieniu ucznia albo nauce w domu. Jednocześnie sędzia podkreślił, że kiedy dziecko zostaje posłane do szkoły, wpływ rodziców na jego edukację zmniejsza się, a szkoła ma prawo wprowadzać regulacje takie jak wspomniane prawo dot. korzystania z łazienek.
Sędzia Hernandez w uzasadnieniu swojej decyzji stwierdził też, że zagrożenie sytuacją, w której uczeń może zostać zobaczony przez innego ucznia (o biologicznie przeciwnej płci) podczas przebierania się czy brania prysznica, nie jest argumentem do zakwestionowania tego prawa.
Decyzja sądu ucieszyła działaczy walczących o prawa osób LGBT, którzy podkreślają, że jest to jasna wiadomość dla szkół, że muszą one tworzyć bezpieczną przestrzeń dla uczniów transseksualnych.
Czytaj też:
Wychowawca-homoseksualista i muzułmańscy rodzice. Spór w niemieckim przedszkolu