W tajnym głosowaniu kandydaturę Merza poparło we wtorek (6 maja) 310 posłów do Bundestagu. Przeciwko było 307. Większość, której potrzebował, wynosiła 316 głosów.
Po tym, jak w poniedziałek CDU, CSU i SPD podpisały umowę koalicyjną, wybór Merza na kanclerza miał być formalnością.
Przewodnicząca Bundestagu Julia Kloeckner poinformowała po głosowaniu, że przerywa posiedzenie, aby ugrupowania parlamentarne mogły się skonsultować i ustalić dalsze postępowanie.
Brak większości przy wyborze kanclerza zdarzył się po raz pierwszy w historii Republiki Federalnej. Niemieckie media informują o "politycznym trzęsieniu ziemi" i "dotkliwej porażce Merza".
Merz nie został wybrany kanclerzem. Co teraz wydarzy się w Niemczech?
Niższa izba niemieckiego parlamentu ma teraz 14 dni na wybranie Merza lub innego kandydata na kanclerza, który uzyska bezwzględną większość głosów. Możliwe, że kolejne głosowanie odbędzie się jeszcze dzisiaj.
Chrześcijańscy demokraci z CDU i CSU wygrali w lutym przedterminowe wybory parlamentarne, zdobywając 28,5 proc. głosów, ale do utworzenia rządu większościowego potrzebują co najmniej jednego koalicjanta.
AfD oficjalnie uznana za ugrupowanie ekstremistyczne
Już przed wyborami wszystkie główne ugrupowania wykluczyły możliwość przyszłej współpracy z Alternatywą dla Niemiec (AfD), którą w tym tygodniu kontrwywiad niemiecki uznał za ugrupowanie ekstremistyczne.
W ostatnim czasie AfD ma coraz wyższe notowania i plasuje się na drugim miejscu w sondażach. W lutowych wyborach partia zdobyła 152 miejsca w Bundestagu – prawie dwukrotnie więcej niż w poprzednich – i stała się główną siłą opozycyjną. Największe poparcie dla AfD odnotowano w landach wschodnich.
Czytaj też:
Tusk nie pojedzie do Berlina. Nieoficjalnie wiadomo dlaczego
