Naprawdę obaj panowie zasłużyli na najwyższe uznanie. Nie da się przy tym nie zauważyć, że chociaż plan przedstawił minister Katz, to jego powstanie i realizacja możliwe są tylko dzięki wsparciu politycznemu, finansowemu i militarnemu prezydenta Trumpa.
Zgodnie ze słowami ministra Palestyńczycy w Strefie Gazy mają zostać „skoncentrowani” w otoczonych przez izraelskie wojsko obozach, nazywanych oficjalnie „miastami humanitarnymi” albo „humanitarnymi strefami przejściowymi”. Ktoś złośliwy mógłby wprawdzie dostrzec w tych określeniach orwellowski dobór słów, ale mniejsza z tym. Być może koncentracja (stłamszenie, zgromadzenie, ściśnięcie) setek tysięcy ludzi w otoczonych przez armię izraelską obozach byłaby kiedyś nazwana gettem (obozem koncentracyjnym?), ale dziś, dzięki USA i Izraelowi, nazywa się to budową „miasta humanitarnego”. O humanitarnym charakterze przedsięwzięcia świadczy też to, że będzie się można tam dostać, ale nie będzie się dało już z miasta wydostać – chyba że raz na zawsze opuszczając ojczystą ziemię.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.

