W Rosji narasta kryzys bezpieczeństwa wewnętrznego. Niezależny portal Wiorstka ustalił, że żołnierze wracający z wojny w Ukrainie są odpowiedzialni już za ponad 1000 ofiar, w tym 551 zabitych i 465 ciężko rannych. To efekt serii brutalnych przestępstw, które rozgrywają się w rosyjskich miastach i wsiach, często poza zasięgiem świadomości opinii publicznej.
Zbrodnie w domowym zaciszu
W ciągu niemal czterech lat pełnoskalowej inwazji wojskowi wracający z frontu dopuszczali się przemocy, w której ginęli zarówno członkowie ich rodzin, jak i przypadkowe osoby. Spośród ofiar śmiertelnych 274 osoby zostały zamordowane, 163 zmarły z powodu ciężkich obrażeń, 78 zginęło w wypadkach drogowych, a kolejne 36 osób poniosło śmierć w wyniku innych przestępstw, w tym związanych z handlem narkotykami czy rażącym zaniedbaniem. Wiorstka podkreśla, że wyjątkowo dużą część zabójstw, 163 przypadki, popełnili byli więźniowie włączeni do armii.
Przemoc nie kończy się na ofiarach śmiertelnych. 465 osób zostało ciężko rannych, a część z nich w wyniku odniesionych obrażeń stała się niepełnosprawna. Najwięcej ataków ma źródło w konfliktach rodzinnych. Według danych połowa związana była z alkoholem lub narkotykami. Typowa ofiara to ktoś z najbliższego otoczenia żołnierza: jego krewny, partner, znajomy. Sprawy trafiają przed rosyjskie sądy pod najpoważniejszymi zarzutami: od prób zabójstwa (odnotowano 105 takich przypadków), przez spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu zagrażającego życiu (111 przypadków), po zabójstwa (240 spraw) i zdarzenia drogowe (264 postępowania).
Sądy są pobłażliwe wobec zbrodniarzy
Analiza ponad 700 opublikowanych orzeczeń pokazuje, że w 90 proc. z nich sędziowie powoływali się na udział w działaniach bojowych, odznaczenia państwowe czy służbę w obronie Ojczyzny, a jedynie w niespełna 10 proc. odmówiono uznania wojennej przeszłości za atut oskarżonego. Co więcej, w blisko jednej czwartej spraw wyroki złagodzono, wskazując na "niemoralne zachowanie ofiar". Sądy często ignorują także wpływ alkoholu, choć stan nietrzeźwości odnotowano w 486 sprawach, to w 326 z nich nie uznano go za czynnik obciążający.
Wiorstka zwraca uwagę, że rzeczywista skala przemocy może być znacznie większa. Sądy garnizonowe niemal całkowicie zaprzestały publikacji orzeczeń, a wiele z tych, które pojawiły się w sieci, jest redagowanych lub usuwanych. Znikają m.in. informacje o udziale oskarżonych w wojnie. Tymczasem do życia cywilnego wróciła jedynie niewielka grupa wojskowych. Według rządu w Moskwie nie więcej niż 140 tysięcy. Dla porównania: we wrześniu Władimir Putin podawał, że na Ukrainie przebywa ponad 700 tysięcy rosyjskich żołnierzy.
Czytaj też:
"Narody gniją, przywódcy są słabi". Trump miażdży UE, ale chwali dwa krajeCzytaj też:
Rosja szykuje kolejne akty sabotażu? Niepokojące doniesienia mediów
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
