Wielu obserwatorów nie potrafi zrozumieć, jak to się stało, że relacje polsko-żydowskie, mimo podpisania porozumienia premierów Mateusza Morawieckiego i Beniamina Netanjahu, są tak napięte. Dlaczego izraelscy politycy nie boją się używać pod adresem Polaków rasistowskich określeń i oskarżać wszystkich o brak zrozumienia? Trzy lata temu opisałem przyczyny tego zjawiska w książce „Krew na naszych rękach?”.

Cały artykuł dostępny jest w 9/2019
wydaniu tygodnika „Do Rzeczy”
Zamów w prenumeracie
lub w wersji elektronicznej:
/ zdą
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Komentarze
Myję się wieczór, myję się rano;
Szoruję ciało szczotką drucianą.
Zmywam ze skóry mój naziopolizm.
Rozpuszczam trutkę przez alkoholizm...
Już wiem, że „więcej Żydów zabili
Moi przodkowie niż Niemcy...” (Mili
Dla Żydów byli dość SS-mani;
Kościół Polaków nie ocygani!)
„Światowej sławy” są historycy,
Którzy na głowie nie noszą mycy,
Albo ją noszą tylko od święta...
I każdy zbrodnie polskie pamięta!
Nie mogę wyprzeć się owych zbrodni.
Jak celebryci czynią to modni,
„Wstyd mi za dzieci przywiązywane
Do tarcz...” (Cedynia, sprawy to znane!)
Ze skórą zdartą od szorowania
Krzyczę: „Czy nie chce rabin mieszkania?
Może osiedlić się zgodzi ony?!
Zasiedlcie Polin, wróćcie miliony!!!”
Aż mi przerywa w białym fartuchu
Pan sympatyczny. I szepce: „Druchu,
Co przepisałem, zażywaj pilnie.
I nie męcz mózgu, nie myśl usilnie!”
Czyli na czyich rękach? Na Pana rękach? Niech Pan mówi lepiej za siebie i to w liczbie pojedynczej, a nie wypowiada się za wszystkich w liczbie mnogiej. Ja nie ma czego się obawiać.