„Sensacja sensację goni/I nikt się przed tym nie obroni/Dziennikarze coś pisać jednak muszą/Bo inaczej ich z pracy wyrzucą” – demaskowała w wierszu „Podsumowanie” autorka Izabela Marcinkiewicz, prosząca, aby mówić o niej Isabel. Jednak jej życie jest jak miłosna bajka, która prosi się o opisanie. Oto znalazł się kochanek marzenie, któremu poświęciła kolejne dzieło „Dziękuję za radość”: „Dziękuję za to, że się zdarzyłeś/Dziękuje, że tak mnóstwo radości mi dostarczyłeś/Dziękuję za to, że wewnętrzną siłę mi dajesz/Dziękuję, że z dnia na dzień bliższym mi się stajesz”.
Dziwiła się, że ktoś się może dziwić: jest zakochana bez pamięci, bo Kazimierz taki mądry i przystojny; nawet nie wiedziała, że kiedyś był premierem. W wywiadach dzieliła się też planami na życie za 10 lat: „Być może domek w Hiszpanii, z balkonikiem. I napiszę milionowy wiersz. A Kazimierz będzie rozpalał grilla. Wokół nas hasać będą dwa psy – uwielbiam owczarki niemieckie”.
Niestety, te marzenia są chyba nieaktualne. (...)