Przyszłość otwarta - editorial Lisickiego
  • Paweł LisickiAutor:Paweł Lisicki

Przyszłość otwarta - editorial Lisickiego

Dodano:   /  Zmieniono: 

Pisząc przed rokiem komentarz wielkanocny do „Uważam Rze”, nie przewidywałem, że rok później odnajdę się na innych łamach, w innym miejscu, w innym tytule i w innej całkiem sytuacji właścicielskiej. Jeden to tylko przykład, a każdy pewnie mógłby podać podobnych dziesiątki, jak kruche są nasze zdolności przewidywania i wątłe rachuby.

Czas w każdym razie i tytuły mijają, a polska polityka zdaje się trwać nieporuszona. Rzuciłem ostatnio okiem na sondaże: niewielka przewaga Platformy, tuż za nią PiS i daleko z tyłu lewica Millera. Właściwie od wielu miesięcy, ba – lat, nic się nie zmienia. Jaki to cudowny mechanizm udało się uruchomić rządzącym, że z każdej opresji wychodzą obronną ręką? W jaki sposób udało im się pozostać u władzy mimo z każ- dym dniem coraz bardziej widocznej klęski tzw. śledztwa smoleńskiego? Czy naprawdę tak niewielu Polaków pamięta, co całkiem niedawno mówił premier, kiedy obiecywał przejrzystość, skuteczność i odwoływał się do dobrej współpracy z Rosjanami?

No nie, znowu o Smoleńsku – już słyszę te głosy i ta reakcja tylu czytelników jest, obawiam się, tyleż opisem prawdziwego stanu uczuciowego znacznej grupy Polaków, ile najlepszym wytłumaczeniem recepty Platformy na rządzenie. Nie dopuścić do prawdy, nie pozwolić na dotarcie dowodów, zamęczyć, ile wlezie. Nie mam wątpliwości, że owa niemoc w docieraniu do prawdy jest zamierzona. Że rząd cynicznie i z zimną krwią gra kartą smoleńską, próbując pokazać, że jest gwarantem spokoju i przewidywalności.

W podobny sposób partia rządząca zdaje się radzić sobie z innymi kłopotami. Rośnie bezrobocie, gospodarka się dusi, bankructwo goni bankructwo. Premier wychodzi i uspokaja. A sprzyjające mu media od razu potrafią znaleźć właściwy sposób obrony. I wszystko wraca w stare, utarte koleiny. Czy z tego klinczu jest wyjście? Czy już na wieki wieków amen PO będzie wygrywać, a PiS będzie ją doganiać?

Od kilku tygodni na scenie pojawiła się nowa grupa. Nie wiadomo jeszcze, czy Platforma Oburzonych będzie ważnym ruchem społecznym, może nową partią, a może tylko efemerydą. Oburzać się jest czym, ale z samego oburzenia wiele nie wynika, a w każdym razie wynikać nie musi. I mimo rozumienia motywów protestujących trudno mi dostrzec, w jaki sposób ich postulaty, gdyby je zrealizować, mogłyby zmienić sytuację polityczną.

A więc bez zmian? Tego nie mówię. W końcu, jak już wielokrotnie napisano i powiedziano, przyszłości nie da się odgadnąć. A żadne inne święto nie przypomina o tym równie dobrze jak właśnie Wielkanoc.

Z tej okazji chciałbym w imieniu całej redakcji „Do Rzeczy” życzyć Czytelnikom samych zmian na lepsze. Dziękuję, że jesteście cały czas z nami. Oby wiara w Zmartwychwstanie dawała nam wszystkim więcej sił i nadziei, spokoju i radości.

Czytaj także