Majątek rosyjski w UE
  • Mariusz MuszyńskiAutor:Mariusz Muszyński

Majątek rosyjski w UE

Dodano: 
Flaga UE
Flaga UE Źródło: Unsplash / Maximalfocus
Zaskoczę dziś wszystkich. I napiszę brawo Tusk, brawo Unia Europejska.

Ten entuzjazm, jak i powód, dla którego go wyrażam wcale nie znaczy, że porzuciłem swe konserwatywne spojrzenie na świat. Wręcz przeciwnie. W kwestiach oceny obecnego rząd i stanu procesu integracji blisko mi raczej do ostatnich spojrzeń Elona Muska. Czego się rządzący w Polsce dotkną, to zawalą. A UE nas po prostu terroryzuje i uszczęśliwia idiotycznymi pomysłami, bez pytania o dane. Ja pamiętam czas komunistów. Wtedy PZPR, a dziś UE zawsze wie lepiej, co obywatelowi jest potrzebne. Już czas by zerwać te integracyjne pęta. Przynajmniej niektóre.

To tylko punktowy entuzjazm jest. Dotyczy on jednego szczegółu – zapowiadanych od miesięcy planów przejęcia i przekazania na rzecz Ukrainy aktywów państwa rosyjskiego zamrożonych w krajach UE.

I znów, tak całkiem szczerze mówiąc, nie chodzi mi wcale o interes Ukrainy. Jak wielu Polaków jestem zmęczony frajerstwem kolejnej już naszej kochanej władzy. Wspieramy Kijów od lat i co z tego mamy? Nie czuję się „sługą Ukrainy” jak niektórzy politycy. Ale uważam, że przejęcie rosyjskiego majątku przez UE jest ważne akurat dla Polski. Trzeba go przejąć i użyć. Obojętnie jak. Jeśli nie można inaczej to nawet na rzecz Ukrainy. W ten sposób współczesna praktyka wzmocni koncepcję przejmowania mienia wrogiego państwa, jaka leżała u podstaw także polskich działań wobec majątków niemieckich po II wojnie światowej. A kiedy Niemcy znów będą puszczać jakieś teksty o zwrocie majątku przejętego przez Polskę, co wcale nie jest wykluczone, powiemy im, że sami przejęli majątek Rosji. A przecież nie byli nawet z Rosją w stanie wojny. Niech spadają na drzewo.

Rzut okiem w przeszłość

Kiedy Polska w latach 1944-46 nacjonalizowała położony na jej terytorium majątek niemiecki, już od lat robił to prawie cały świat. Takie były czasy i takie standardy prawnomiędzynarodowe. To wtedy pojawiła się teoria, że wojna to również konflikt potencjałów gospodarczych. Dlatego każdy majątek wrogiego państwa i jego obywateli, co tylko można: nieruchomości, konta, papiery wartościowe, akcje, prawa autorskie, znaki towarowe itp., po prostu należało przejąć. W USA pierwsze kroki wobec majątku niemieckiego leżącego w zasięgu amerykańskiej administracji miały miejsce przed formalnym przystąpieniem do działań zbrojnych. Wykorzystano podstawy prawne wypracowane jeszcze w trakcie I wojny światowej. Stanowił je Trading with the Enemy Act z 1917 r. oraz akty wykonawcze – Executive Orders prezydenta. W grudniu 1941 r. Kongres uchwalił First War Powers Act, a 11 marca 1942 r. powołano urząd Alien Property Custodian. Początkowo amerykańskie przejęcie niemieckiego majątku polegało na jego zamrożeniu (zablokowaniu) i państwowym administrowaniu w celu czerpania zysków, ale 8 czerwca 1945 r. prezydent USA wydał Executive Order 9567, na mocy którego zarządca majątków wroga został upoważniony do przewłaszczenia majątku na rzecz państwa. I pozamiatane.

Spójrzmy też na inne kraje. W Wielkiej Brytanii sprawy majątku niemieckiego uregulował przyjęty już w 1939 r. Trading with the Enemy Act i wydane na jego podstawie rozporządzenia. W 1949 r. parlament przyjął Distribution of German Enemy Property Act, którego celem było umożliwienie spieniężenia całej niemieckiej własności i podziału uzyskanych środków między wierzycieli długów niemieckich. W Holandii majątki niemieckie przejęto na podstawie królewskiej uchwały z 20 października 1944 r., i to nawet bez konieczności formalnego objęcia w posiadanie i bez potrzeby informowania osoby zainteresowanej.

Podobne działania przeprowadzano na całym świecie. Nawet na Dalekim Wschodzie, w Syjamie (Tajlandia), czy Birmie. Także w Afryce (np. Egipt, Etiopia), jak i Ameryce Południowej (np. Honduras, czy Wenezuela) itp.

Ekwiwalenty i odszkodowania

Pod presją aliantów majątek niemiecki przejmowały też państwa historycznie neutralne. Choć trzeba przyznać, że robiły to niechętnie. W Szwajcarii, po wielu naciskach, majątki niemieckie zamrożono decyzją Rady Federacji z 16 lutego 1945 r. dotyczącą tymczasowej regulacji obrotu płatniczego między Szwajcarią a Niemcami. A już po wojnie, Szwajcaria w swoim imieniu i w imieniu Liechtensteinu zawarła z USA, Wielką Brytanią i Francją tzw. umowę waszyngtońską. W niej zobowiązała się do likwidacji majątku obywateli niemieckich mieszkających w Szwajcarii. Dochód z likwidacji miał być podzielony po połowie między nią a trójkę mocarstw. Obywatele niemieccy mieli otrzymać odszkodowanie, które w połowie miała pokryć Szwajcaria. Drugą połowę miało wypłacić państwo niemieckie, któremu miało to zostać nakazane w traktacie pokojowym. Takowy jednak nigdy nie powstał.

Z państw neutralnych najdłużej aliantom opierała się Szwecja. Podjęto tam wprawdzie pewne działania ustawowe i faktyczne, ale ich rezultat nie jest do dziś oficjalnie znany. Pewnie informacje zalegają w jakiś tajnych archiwach. Z innych państw neutralnych, majątek niemiecki, państwowy i prywatny, skonfiskowała też Portugalia i Hiszpania. Nie udało się przymusić Irlandii i Afganistanu.

Po wojnie mocarstwa zachodnie zabezpieczyły swoje działania tym kontekście w traktatach bońsko-paryskich (1953/56), a następnie poprzez wymianę not z Niemcami po zawarciu układu 2+4 (1990).

Warto też przypomnieć, że po wojnie taki majątek były przedmiotem dwustronnych negocjacji szeregu państw z Niemcami. W ich wyniku częściowo był nawet zwracany, ale – co ważne – Niemcy z reguły wypłacały w zamian zwracającym go państwom różne odszkodowania i ekwiwalenty. Zawarto w tej kwestii wiele różnych umów. Z samą Szwajcarią aż 6, ze Szwecją 3, podobnie po jednej umowie z Portugalią i Hiszpanią, Hondurasem, Etiopią itd.

Same majątki prywatne albo zwracano w naturze, albo wypłacano za nie odszkodowanie. Zainteresowane niemieckie podmioty były w zamian w RFN opodatkowane na fundusz wypłacający tzw. Lastenausgleich (wsparcie na rzecz niemieckich ofiar konfiskat majątkowych na świecie, głównie tzw. Wypędzonych). Majątku państwowego nie oddawano.

W sumie działania dyplomacji niemieckiej w tej kwestii uważa się w doktrynie za duży sukces. Jak tego nie nazwać sukcesem, kiedy nawet Izrael wypłacił odszkodowania Niemcom za majątek pozostawiony w dawnej Palestynie, choć oczywiście dopiero po negocjacjach i otrzymaniu od Niemiec reparacji za Holocaust. Tylko w USA negocjacje o zwrocie czy odszkodowaniach dla Niemców zakończyły się w praktyce klęską. Zwrócono jakieś drobne mienie.

Ewolucja prawa

Większość tych krajów pozostawała jednak z Niemcami w formalnym stanie wojny. Neutralne były zmuszane do zajmowania takiego majątku potężną polityczną presją. Dziś sytuacja jest trochę inna. Majątek rosyjski zamroziły i chcą przejąć na rzecz Ukrainy państwa, które nie są z Rosją w stanie wojny. Oczywiście nie są też neutralne, choć pewnie tak o sobie myślą. Formalnie ich status można określić raczej jako niezaangażowane w wojnę, co pozwala im wspierać (i to dość mocno) Ukrainę, bez zarzutu łamania neutralności. A teraz chcą pójść dalej. Czy oznacza to, że standardy prawne ewoluowały? Czy to tylko nowa praktyka? Czy może w ten sposób objawia się interes społeczności międzynarodowej w kwestii utrzymania światowego pokoju i bezpieczeństwa?

Może tak, może nie. Trudno ocenić. Ale dla Polski nie jest to wcale ważne. Dla nas takie działania dają zabezpieczenie w kwestii ewentualnych roszczeń historycznych. Dlatego nie wolno temu przeszkadzać.

Tak naprawdę trudno jest dziś powiedzieć, jaki reżim prawny, przynajmniej w obszarze prawa międzynarodowego ma zastosowanie w tym przypadku: pokojowe prawo międzynarodowe, czy może międzynarodowe prawo wojny? A to ma znaczenie. Jeśli jest to międzynarodowe prawo pokojowe, to decyzja o takim zajęciu rosyjskiego mienia jest faktycznie śmiała. Dlatego czytamy w mediach, że Belgia broni się w tej kwestii, bo byłaby głównym krajem konfiskującym i mogłaby ponieść główne konsekwencje, gdyby coś okazało się nie tak. Jej premier określił takie próby nawet słowem „kradzież”. Czytamy też, że rosyjscy oligarchowie pozywają UE. Państwo rosyjskie pozywa instytucje finansowe przed sądem w Moskwie. Będzie się działo.

W pokojowym prawie międzynarodowym majątek obcego państwa i jego obywateli ma zagwarantowaną ochronę prawną, a możliwość jego konfiskaty podlega szeregu ograniczeniom. Do tego niektóre części państwowego majątku (np. majątek banku centralnego) chronią różne międzynarodowe immunitety. Mienie prywatne bronią z kolei standardy praw człowieka i szereg umów o ochronie inwestycji. Tego kiedyś nie było. Ale i wtedy państwa konfiskujące zabezpieczały się prawnie na różne sposoby. Na wszelki wypadek. A dziś mamy zupełnie inny świat. I nonszalancję polityków unijnych.

Natomiast jeśli działa tu już międzynarodowe prawo wojny, otwierają się szersze możliwości, aczkolwiek też trzeba uważać, bo jego dawna jednoznaczność i zasadniczość odeszła już do lamusa. Też ma swoje granice. Zresztą nawet ten obszar prawa skaziły prawa człowieka.

Więcej w tej kwestii nie napiszę. Wyjaśnianie tego tematu wymaga posiadania konkretnych informacji, przede wszystkim o rodzajach i charakterze rosyjskiego majątku. A ja jej nie mam. Dlatego poza powyższą luźną opowieścią historyczną, nawet nie spróbuję ocenić, czy planowane działanie wobec rosyjskiego majątku jest dopuszczalne (zgodne z prawem międzynarodowym), czy też nie. Ale łatwo nie będzie. Natomiast uważam, że przeprowadzenie takiej konfiskaty na pewno zagra politycznie na korzyść Polski. W ujęciu historycznym. Pokuszę się nawet na tezę, że im bardziej wątpliwa będzie prawnie ta konfiskata, tym bardziej dla nas lepsze. Bo jak prawo niejednoznaczne, ważna jest praktyka państw. Szczególnie jeśli w tym wszystkim będzie uczestniczył Berlin. Cóż, relacje międzynarodowe są zawiłe. Jak życie. Sam bym się nie spodziewał, że kiedyś napiszę – premierze Tusk, Unio Europejska, popieram. Konfiskuj.

Czytaj też:
Rosja pozwała brukselską instytucję. "Najostrzejsza reakcja"
Czytaj też:
Orban grzmi na UE. "KE gwałci prawo europejskie"


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także