"Stettin", "L'viv" czy "Vilnius" – jeszcze do niedawna nazwy wielu miast, w tym polskich, widniały na znakach drogowych w Niemczech wyłącznie w języku niemieckim. Problem zauważyli m. in. polscy kierowcy czy turyści, którzy poruszają się po trasach naszego zachodniego sąsiada.
Także w Polsce wiele drogowskazów zawiera wciąż tylko niemieckie nazwy. Znaki drogowe nie były dotychczas repolonizowane, w wyniku czego polscy kierowcy jadą przykładowo w kierunku "Bautzen" lub "Breslau", zamiast do Budziszyna czy Wrocławia.
Kłopotem kierowców zajął się poseł PiS i wiceprzewodniczący Komisji Infrastruktury, Sylwester Chruszcz. W sprawie drogowskazów na niemieckich drogach polityk złożył szereg interpelacji do Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ. Celem inicjatywy była zmiana dot. niemieckich znaków drogowych tak, by znajdowały się na nich także polskie nazwy miast. Komisja zaakceptowała ten pomysł i zatwierdziła projekt zmian, w związku z czym na niemieckich znakach pojawią się nazwy dwujęzyczne miejscowości.
– Nazewnictwo dróg w Europie reguluje tzw. konwencja wiedeńska, którą podpisały wszystkie europejskie państwa. Dokument ten wskazuje, że nazwa miasta powinna być przede wszystkim zapisana w języku państwa, w którym miasto się znajduje. To było podstawą do zmian drogowskazów w Niemczech. Napisałem pisma do wszystkich landów na wschodzie Niemiec, by zgodnie z treścią konwencji zmienili znaki – mówi portalowi DoRzeczy.pl poseł Chruszcz. Dodaje, że w wyniku tych próśb, po 2008 roku w całej wschodniej części Niemiec znaki zostały wymienione. W efekcie kierowcy mogą ujrzeć tam również polskie nazwy miast.
Podobnie stało się w przypadku polskich dróg. Tutaj również niemieckie nazwy zostaną zastąpione polskimi, lub będą występowały w dwóch językach – jako pierwsza będzie widoczna nazwa polska, a następnie niemiecka, wzięta w nawias.
– Jako datę graniczną rozporządzenia o zmianach drogowskazów przyjęliśmy 31 grudnia 2028 roku. To dość długi okres, prawie 10-letni na wymianę drogowskazów. Czas i sposób zmian w drogowskazach będą zależały od samorządów – wyjaśnia portalowi DoRzeczy.pl Bogdan Oleksiak, dyrektor Departamentu Transportu Drogowego Ministerstwa Infrastruktury. Wskazuje też, że koszty wymiany znaków także pozostaną w gestii władz lokalnych. – Będą zależały od możliwości finansowych i sposobu wymiany znaków lub zmian w istniejących znakach – podkreśla Oleksiak.
Jak udało nam się ustalić, rozporządzenie dotyczące zmiany nazw na polskich drogowskazach zostanie zaprezentowane w przyszłym tygodniu.
Blanka Aleksowska
Czytaj też:
Dorzeczy.pl vs. Kampania Przeciw Homofobii. Sąd wyznaczył rozprawęCzytaj też:
Ksiądz Eugeniusz Makulski odsunięty od pełnienia działalności duszpasterskiej po filmie Sekielskich
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.