Solidarna Polska bardzo krytycznie oceniła porozumienie zawarte w czasie ubiegłotygdniowego szczytu Rady Europejskiej. Pomimo to, partia ta nie zdecydowała się na opuszczenie koalicji rządzącej. Całą sprawę komentował na antenie Radia ZET wiceminister sprawiedliwości, a jednocześnie wiceprezes Solidarnej Polski Michał Woś.
"Więcej nas łączy niż dzieli"
Odnosząc się do sobotniego posiedzenia zarządu partii, na którym debatowano o ewentualnym opuszczeniu Zjednoczonej Prawicy, polityk przyznał, że była na nim szeroka, ożywiona, otwarta dyskusja o wszystkich za i przeciw. Jak podkreślił, głosy w tej sprawie były podzielone.
– Koalicja ma to do siebie, że są różne jej koleje. Błędne przyjęcie konkluzji Rady Europejskiej postawiło nas przed dylematem: Czy zostać i puścić ten temat w samopas, czy powinniśmy być w rządzie i móc zaskarżyć do TSUE ten temat – mówił. Michał Woś stwierdził, że ostatecznie Solidarną Polskę więcej łączy niż dzieli z pozostałymy koalicjantami. – Jako Solidarnej Polske jest nam bliżej do PiS niż Platformie, PSL-owi, SLD czy innym – wskazał.
"Gdybyśmy byli miękiszonami..."
Wiceminister odpowiedział też na zarzuty, że pozostanie w tej sytuacji w koalicji oznacza, że sami okazali się "miękiszonami" o których mówił Zbigniew Ziobro. – Gdybyśmy byli miękiszonami to byśmy w pierwszym rzędzie stali i klaskali i mówili, że i lipcowy szczyt i ten ostatni był naprawdę świetny. My oceniliśmy jak jest – przekonywał. Polityk nie ma wątpliwości, że każda osoba świadoma powie, że konkluzje nie mają żadnego znaczenia. – Zostaliśmy ograni – ocenił. Jak tłumaczył, Zzodziliśmy się na to, aby w porządku prawnym Unii Europejskiej funkcjonowało rozporządzenie, które jest "polityczną pałką do wywierania nacisków na wszystkie rządy państw członkowskich przez Brukselę, wbrew traktatom".
Czytaj też:
"Powiem zupełnie szczerze...". Kaczyński o wynikach unijnych negocjacjiCzytaj też:
"Zniesiemy każde upokorzenie". Europosłanka napisała do Ziobry