Kontrowersje wokół liczby wykonanych szczepień w Rzeszowie pojawiły się w niedzielę. Według nieoficjalnych informacji, zaszczepionych jest niemal połowa ludności tego miasta, co jest rekordowym wynikiem w skali kraju. Poseł Lewicy Dariusz Joński napisał na Twitterze, że na Podkarpaciu można się było zaszczepić bez zapisów i e-skierowania w przynajmniej dwóch miejscach. Z kolei polityk KO Cezary Tomczyk zwrócił uwagę, że wkrótce w Rzeszowie mają się odbyć przedterminowe wybory. – Nie sądzę, aby działalność rządu w tym miejscu była przypadkowa – powiedział na antenie Polsat News.
W poniedziałek głos w tej sprawie zabrał szef KPRM i minister odpowiedzialny za program szczepień Michał Dworczyk. "Doniesienia o Rzeszowie i procencie zaszczepionych mieszkańców tego miasta NIE są prawdziwe. Wszystkie regiony szczepią w podobnym tempie. Rozmieszczenie punktów na Podkarpaciu powoduje, że mieszkańcy części regionu i pobliskich powiatów korzystają ze szczepień w Rzeszowie" – napisał na Twitterze.
"Nie kupuję narracji PO"
– Bez względu na to, co naprawdę wydarzyło się w Rzeszowie i na Podkarpaciu, to ta afera jest wynikiem chaosu – powiedziała w Polsat News posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Przyznała, że jest ostrożna w mówieniu o tym, że przyspieszenie szczepień w Rzeszowie i na Podkarpaciu może mieć związek z nadchodzącymi tam wyborami. – Być może jest tak, że rzeszowskie punkty szczepień raportują szczepienia z całego województwa. Jest też – oczywiście – tak, że Rzeszów wcale nie jest tym miastem, gdzie najszybciej przebiegają szczepienia, bo jest jeszcze m.in. Sopot – podkreśliła polityk.
– Nie kupuję narracji polityków Platformy Obywatelskiej, że rzeszowskie tempo szczepień robione jest pod wybory. (...) Jestem jak najdalsza od teorii spiskowych – dodała.
Czytaj też:
Koronawirus w Polsce. Kraska: Ta informacja nie napawa optymizmemCzytaj też:
"Szczepionki dla wszystkich i wszędzie". USA deklarują pomocCzytaj też:
Koronawirus. Ostrzeżenie przed testami z marketów