"Süddeutsche Zeitung" odnotowuje, że krytyka niemieckiej polityk i zapowiedź kar w rzeczywistości oznacza uruchomienie mechanizmu "pieniądze za praworządność". Jak zauważa korespondent gazety w Brukseli Matthias Kolb, "Również w przypadku Czech, Bułgarii lub Malty istnieją powody, by zastosować nowy mechanizm".
Na łamach "SZ" czytamy, że wiarygodność do Ursuli von der Leyen została od dłuższego wystawiona na próbę, a konsekwentne zastosowanie kar finansowych wobec państw członkowskich jest dla niej szansą na odbudowanie pozycji.
Autor dodaje również, że "dotychczasowa ostrożna postawa nic nie daje", a nałożenie kar na Polskę za niewykonywanie orzeczeń TSUE "jest od dawna oczekiwane".
Fundusz odbudowy okazją na uderzenie w Orbána
Nikolas Busse, autor "Frankfurter Allgemeine Zeitung" cieszy się z nowych narzędzi, które KE może wykorzystać do dyscyplinowania krajów wspólnoty. "To dobrze, że Komisja wykorzystuje teraz po raz pierwszy procedurę zatwierdzania krajowych panów odbudowy po pandemii koronawirusa, aby pokazać Orbánowi, że jego działania mogą mieć konsekwencje finansowe" – pisze.
Autor podkreśla, że niemieckim płatnikom nie mieści się w głowie, że "duże sumy pieniędzy mogą trafić w ciemne kanały innego państwa członkowskiego".
Z kolei "Die Tageszeitung" cytuje Daniela Freunda, eurodeputowanego Zielonych, który nie może zrozumieć dlaczego szefowa Komisji Europejskiej wciąż się waha nad podjęciem drastycznych środków. Poseł do europarlamentu przedstawił ekspertyzę prawną, z której wynika, że Węgrom powinny zostać odcięte fundusze.
W niemieckiej gazecie czytamy, że być może przed podjęciem bardziej konkretnych kroków przez unijnych urzędników powstrzymuje fakt, że do uruchomienia Funduszu Odbudowy jest potrzebna zgoda wszystkich 27 państw członkowskich. Praktyce oznacza to, że "Ursula von der Leyen" jest uzależniona od zgody Orbána.
Czytaj też:
Niemiecki dziennik zatroskany stanem polskich mediówCzytaj też:
Niemieckie media komentują powrót Tuska: "Spektakularny comeback"