Wiceminister przypomniał, że sąd w Erfurcie (Tauryngia) stwierdził, że niemieckie sądownictwo nie spełnia unijnych wymagań i zwrócił się do TSUE o orzeczenie, czy niemieckie sądy można traktować jako niezawisłe i bezstronne. Sprawa trafiła do unijnego trybunału w czerwcu 2020 roku.
– Wiele miesięcy temu niemiecki sąd zapytał Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej o niezależność sądów od polityków w sądownictwie niemieckim. Zapadła cisza. Trybunał nie rozpatruje tej sprawy – mówił Kaleta.
Podwójne standardy
Wiceszef resortu sądownictwa ocenił, że w przypadku spraw dotyczących Polski TSUE jest w stanie podjąć szybkie działania, natomiast w sprawie zgłoszonej przez niemieckiego sędziego nie ma jeszcze nawet wyznaczonego terminu rozprawy. – Wydawałoby się, że TSUE przy okazji pytań od niemieckiego sądu pokaże, jakie standardy co do równości traktowania państw panują w Unii. Mija 20 miesięcy i nie było rozprawy, nie ma nawet opinii Rzecznika – stwierdził.
– Działania instytucji unijnych przeciwko Polsce nie mają jakiejkolwiek podstawy w prawie. Instytucje UE kreują podwójne standardy. Niektóre państwa mają ślepo przestrzegać orzeczeń, inne, jak Niemcy, nie muszą – dodał wiceminister.
Zdaniem Sebastiana Kalety sprawa niemieckiego sądownictwa jest prawdziwym sprawdzianem dla Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Jak podkreślił, "prawo jest prawem, jeśli obowiązuje wszystkie państwa i jest dla wszystkich równe". Zastępca Zbigniewa Ziobry stwierdził również, że ingerowanie w organizację wymiaru sprawiedliwości w państwach członkowskich leży poza uprawnieniami TSUE, ale skoro już unijny trybunał już to robi, to należałoby postawić te same wymagania wszystkim członkom UE.
Czytaj też:
Komisja Europejska zaniepokojona kandydaturą Polaka na ważne unijne stanowisko