Dyskusja o dostępności tzw. pigułki „dzień po” miała miejsce się podczas posiedzenia komisji zdrowia.
Zdrowie czy pobudki ideologiczne
Posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz przypominała, że ograniczenie dostępu do tzw. antykoncepcji awaryjnej, czyli stosowanej po stosunku może być niezgodne z międzynarodowymi zobowiązaniami Polski.
– Według „Fundacji Rodzić po Ludzku” średni czas oczekiwania na wizytę u ginekologa w ramach NFZ to 18 dni, a w skrajnych przypadkach siedem miesięcy. Jeśli w tej sytuacji wprowadza się na obowiązek uzyskania recepty na ten lek od lekarza, to środek ten, będzie po prostu nieskuteczny – argumentowała posłanka Nowoczesnej.
– Nie może być tak, że to ideologia decyduje o możliwości używania jakiejś metody, że PiS ze względu na ideologiczne pobudki wkracza w prywatne życie Polaków – dodała Gasiuk-Pihowicz.
"Wojna z kobietami"
– Ja się do pana zwracam w bardzo ważnej sprawie, zwracam się do pana jako były minister zdrowia,jako lekarz, ale też jako ojciec – mówił do ministra Radziwiłła, poseł Arłukowicz.
– Pan powiedział publicznie, że nie podałby pan tabletki EllaOne zgwałconej 12-latce i zrobił pan to jako minister. To jest rzecz, która właściwie zmieniła moje rozumienie pana postawy i pana patrzenia na politykę. Te słowa, które pan wypowiedział, wykopały między nami cywilizacyjny rów – argumentował polityk. Jak dodał, jego zdaniem, na podstawie tych słów, uważa on, że mają dwa kompletnie różne spojrzenia na świat i na prawa ludzkie.
– Mam nadzieje, że przyjdzie czas kiedy pan przeprosi za te słowa – podkreślił Arłukowicz i dodał: Zwracam się do państwa, do widzów, że musimy to jakoś przetrwać, że w pierwszym dniu kiedy odsuniemy was od władzy przywrócimy in vitro, w pierwszym dniu kiedy odsuniemy was od władzy przywrócimy standardy okołoporodowe, które wy likwidujecie, w pierwszym dniu kiedy odsuniemy was od władzy przywrócimy możliwość korzystania z tabletem „dzień po”, aby Polki miały wolność wyboru. Wtedy to nie minister Radziwiłł będzie decydował kiedy i jak będą rodziły dzieci.