Choć to żadna tajemnica i wystarczy policzyć, by się o tym przekonać, wszelako w dyskursie publicznym niezwykle rzadko – za rzadko – pojawiają się tego typu porównania. Porównania unaoczniające, jak bardzo rząd Polski zyskuje na tym, na czym tak bardzo tracą – wskutek rosnącej inflacji – obywatele Polski.
Oczywiście trudno podejrzewać rząd, że mógłby w aż tak cyniczny sposób – czyli celowo nakręcając inflację – żerować na inflacyjnej niedoli Polaków; zwłaszcza tych najbiedniejszych Polaków, bo to przecież ich wzrost cen zawsze dosięga najszybciej i najbardziej. Wszelako podczas konstruowania budżetu państwa na kolejny rok i później, podczas weryfikowania poziomu jego wykonania, ktoś tam w rządzie – niekoniecznie ze smutną miną – zapewne chętnie sumował i nadal sumuje te kolejne miliardy złotych wpływające do kasy państwa wraz z każdym dodatkowym punktem procentowym inflacji. Miliardy złotych wyciągane z kieszeni polskich konsumentów, bezpardonowo nękanych przez te kolejne punkty procentowe inflacji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.