"Wahania poparcia są więc nieznaczne. Jednak najważniejsza w powyborczych układankach jest zdolność do utworzenia większości rządzącej, a ta (zakładając, że wybory odbyłyby się teraz), staje się dla Zjednoczonej Prawicy coraz bardziej nieosiągalna" – wskazuje "Rz".
Opozycja górą
Wyliczono, że według systemu d’Hondta, w zależności od wziętych pod uwagę zmiennych, PiS nie może liczyć na utworzenie rządu – nawet gdyby formacji udało się dogadać z Konfederacją. Partia Jarosława Kaczyńskiego może liczyć na od 192 do 205 mandatów poselskich. Do uzyskania większości koniecznych jest 231 miejsc w Sejmie.
"Na podstawie prognozy biorącej pod uwagę zróżnicowanie między partiami wynikające ze szczegółowych rezultatów ostatnich wyborów parlamentarnych opozycja, czyli KO, Polska 2050, Lewica i PSL, może liczyć na ok. 253–254 mandaty. I to przy założeniu, że nie dochodzi do blokowania list. W porównaniu z wyliczeniami wg danych z sondażu październikowego liczba mandatów możliwych do zdobycia przez opozycję wzrosła o ok. 5–6 miejsc" – wskazuje "Rzeczpospolita".
W drugim wariancie, przy użyciu metody czysto arytmetycznej, nieuwzględniającej rozkładu głosów w wyborach w 2019 roku i zróżnicowania w okręgach, PiS zdobywa ok. 192 mandaty, Konfederacja 1, KO – 158, Polska 2050 – 45, Lewica – 43, a PSL – 21. "Co daje opozycji jeszcze większą przewagę w parlamencie" – czytamy.
Czytaj też:
Tusk ma dość czekania. Media: Wspólna lista opozycji coraz bardziej odległa