W tekście z 10 grudnia Jakub Szymczak w OKO.press wprost napisał, że „już sama część pożyczkowa KPO jest dla Polski fenomenalnie wręcz opłacalna”. Dla poparcia swojego przekazu autor przywołuje eksperta, dr. Michała Możdżenia z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. W jego opinii „spłata całości będzie solidarna, tzn. ma obejmować dodatkowe podatki nakładane na skalę UE oraz zwiększenie «national contribution» proporcjonalne do dochodu narodowego, więc Polska nie zapłaci proporcjonalnie do wielkości uzyskanych funduszy, bo to są niezależne procesy. Co więcej, jeśli nie uzyskamy żadnych bezzwrotnych środków i tak będziemy zobowiązani do solidarnej spłaty długu”. Komentując wypowiedź eksperta, autor dodaje od siebie, że aby dostać środki z KPO „my do spłaty musimy się dołożyć, bez względu na to, czy pieniądze weźmiemy, czy nie. To więc dodatkowy argument za wprowadzeniem zmian, których wymaga UE”.
Manipulacje ws. KPO
Ten manipulacyjny przekaz okupiony jest stawaniem na głowie przez redaktorów OKO.press i zaprzężonych do narracji ekspertów. Rozłóżmy tę narrację na czynniki pierwsze.
Po pierwsze, spłata długu, jakim jest KPO jest solidarna. I to jest prawda! KPO jest w efekcie długoterminowym długiem zaciągniętym przez UE, a w istocie przez wszystkie jej państwa członkowskie. Co więcej, w decyzji Rady z grudnia 2020 r. wprost stwierdzono, że jeżeli któreś państwo nie poradzi sobie finansowo ze spłatą zaciągniętych zobowiązań, to Komisja Europejska wskaże inne państwo członkowskie, które spłaci cudzy dług w oparciu o unijną zasadę solidarności. Uwspólnotowienie długu i cały ten mechanizm był słusznie krytykowany przez Zbigniewa Ziobrę i jego ugrupowanie jako wysoce niesprawiedliwy, szkodliwy, a przede wszystkim oddający zbyt wiele władzy Komisji Europejskiej, która nie wiadomo na jakich zasadach będzie wskazywała państwo, które ma płacić zobowiązania innego państwa. Dodatkowo powyższy system jest zupełnie nieczytelny. W decyzji nie określono, jakie są podstawy decyzji jednego państwa o rzekomej niemożności spłaty długu i jaki będzie mechanizm wskazywania przez Komisję „jelenia”, który będzie zobowiązany oddać długi zarówno swoje, jak i tego, kto nie chce płacić.
Po drugie, spłata KPO ma obejmować „dodatkowe podatki nakładane na skalę UE”. Solidarna Polska ciągle powtarza, że nie można rozpatrywać KPO bez nowych zobowiązań finansowych w postaci podatków. Niektóre, jak podatek od plastiku, będą obejmowały całą UE, inne zaś, wskazane w kamieniach milowych, będą dedykowane poszczególnym państwom członkowskim (np. w Polsce nowy podatek od samochodów spalinowych czy od dróg ekspresowych). Tak czy inaczej, z KPO wyraźnie wynika konieczność nałożenia na obywateli nowych podatków, co potwierdza starą tezę będącą fundamentem ekonomii, że „nie ma czegoś takiego jak darmowy obiad”. W efekcie, z tytułu zobowiązań zaciągniętych w ramach KPO wejdą w życie nowe podatki, choć nie wszystkie od razu. Obecnie wszedł jeden, mianowicie podatek od plastiku. W 2022 r., jak sam portal OKO.press przyznaje „Polska na KPO wpłaciła 3 miliardy 200 milionów w związku z podatkiem od plastiku”, a to podatek tylko za jeden rok! Autor wskazuje, że tzw. opłata od plastiku powstała w grudniu 2020 roku i rzeczywiście ma wesprzeć KPO. Ale nie tylko, ponieważ innym celem jest zachęcenie do recyklingu, jest tu więc pozytywna funkcja regulacyjna. Nie zmienia to jednak faktu, że opłata ta została związana z KPO i jest jednym ze źródeł jego finansowania. Opłata wynosi 0,80 euro za każdy kilogram niezrecyklingowanych odpadów z plastiku w danym roku. Poza tym, co nietrudno zauważyć w przypadku już zapłaconych przez Polskę opłat od plastiku, widać dokładnie, jak działa mechanizm KPO – pieniędzy z tytułu KPO jeszcze nie otrzymaliśmy, ale już spłacamy unijną pożyczkę.
Po trzecie, ekspert portalu OKOpress wskazuje, że pokrycie zaciągniętych zobowiązań z tytułu KPO odbędzie się również przez „zwiększenie «national contribution» proporcjonalne do dochodu narodowego”. Tu dochodzimy do Himalajów hipokryzji narracji portalu. Otóż, jeśli obóz Solidarnej Polski wskazuje, że skutkiem KPO będzie m.in. zwiększenie składki członkowskiej do budżetu UE, to ten sam portal wskazuje, że jest to mieszanie pojęć, bo KPO to co innego, a składka członkowska to co innego. Jednak sam ekspert portalu OKO.press, wskazując mechanizm spłaty zobowiązań z tytułu KPO stwierdza otwarcie, że jednym z nich jest „zwiększenie national contribution”, czyli – mówiąc po polsku – zwiększenie składki członkowskiej, liczonej proporcjonalne do dochodu narodowego. Zwiększenie składki, powtórzmy, było od samego początku korelowane z środkami z KPO, więc próby rozrywania tych dwóch mechanizmów są manipulacją.
Po czwarte, co stanowi kwintesencję całego mechanizmu, ekspert OKO.press wprost przyznaje, że „jeśli nie uzyskamy żadnych bezzwrotnych środków i tak będziemy zobowiązani do solidarnej spłaty długu”. Komentując ten passus autor artykułu dodaje od siebie, że „my do spłaty musimy się dołożyć, bez względu na to, czy pieniądze weźmiemy, czy nie”. Wydaje się, że to stanowi clou całego mechanizmu. Nawet OKO.press nie może zaprzeczyć, że Polska do spłaty długu musi się dołożyć, bez względu na to, czy pieniądze weźmie czy nie. Niezależnie więc od tego, czy weźmiemy rzekomo bezzwrotną część dotacyjną czy nie, spłacać mechanizm KPO będziemy! W konsekwencji, Polska nawet jeżeli nie zaciągnie zobowiązań, vide nie dostanie pieniędzy z KPO, i tak będzie żyrantem całego długu. Czy w takim razie mówienie o lichwie jest manipulacją, przesadą czy wodą na młyn dla populistów? Nie, mówienie w tym przypadku o lichwie jest stwierdzeniem oczywistego faktu, który niestety próbują zamieść pod dywan euroentuzjaści twierdzący, że „już sama część pożyczkowa KPO jest dla Polski fenomenalnie wręcz opłacalna”.
KPO dla Polski
KPO dla Polski to ok. 35,4 mld euro (z czego 23,9 mld euro w postaci tzw. bezzwrotnych dotacji oraz 11,5 mld euro w postaci pożyczek). W przeliczeniu na złotówki daje to ok. 159 mld zł (odpowiednio – 107 mld zł i 52 mld zł). Warto jednak dodać, że sam portal OKOpress przywołuje wyliczenia Ministerstwa Finansów, według których koszt obsługi długu z tytułu KPO dla Polski ma wynieść od 16,8 do 19,5 mld euro! Skonkludujmy, mamy dostać 35,4 mld euro, i nie licząc wszystkich innych zobowiązań, w tym nowych podatków, podwyższonej składki członkowskiej, spłaty kredytu, ewentualnego spłacania KPO za innych, a sama tylko obsługa tych środków ma kosztować Polskę ok. 20 mld euro (oczywiście w perspektywie do 2058, bo do tego roku środki z KPO mają być definitywnie spłacone).
Kluczową jednak sprawą jest to, że koszty KPO to nie tylko pieniądze! Koszty KPO to także, sukcesywne poszerzanie władztwa instytucji unijnych, w tym Komisji Europejskiej, generowanie nowych instrumentów, które w istocie centralizują Unię, nakładając na państwa członkowskie coraz to nowe zobowiązania, symultanicznie zawężając ich suwerenność. Obłęd federalizacji oparty o politykę „pieniądze za suwerenność” i coraz ściślejsze powiązania, w tym także finansowe, prowadzą Unię w kozi róg, gdzie postulowane przez niemarksistów spod znaku manifestu z Ventotene „wielkie europejskie państwo” stanie się bezalternatywne. Starą prawdą jest bowiem to, że nic tak nie cementuje związków, również między państwami, jak wspólne długi, szczególnie długoterminowe.
Dr Marcin Romanowski jest wiceministrem sprawiedliwości oraz doktorem nauk prawnych