Prezydent Francji Emmanuel Macron oznajmił, że Europa musi zmniejszyć swoją zależność od Stanów Zjednoczonych i uniknąć wciągnięcia w konfrontację między nimi a Chinami w sprawie Tajwanu. Macron uważa bowiem, że Europa powinna przyjąć koncepcję "strategicznej autonomii" zarówno wobec Stanów Zjednoczonych, jak i wobec Chińskiej Republiki Ludowej.
W ubiegłym tygodniu prezydent Francji wraz z kilkudziesięcioma przedstawicielami francuskiego biznesu odwiedził Chiny. W trakcie spotkania odbył wielogodzinne rozmowy z tamtejszym przywódcą Xi Jinpingiem
Macron osłabi Europę, a celu nie osiągnie?
Janusz Reiter, były ambasador Polski w Niemczech, wskazał w wywiadzie dla Wirtualnej Polski na kilka niebezpieczeństw związanych z inicjatywą Macrona.
W jego ocenie francuski prezydent gra obecnie na wzmocnienie swojego kraju w polityce światowej. Mimo licznych problemów, Francja bowiem nie porzuciła całkowicie swoich mocarstwowych aspiracji. Reiter uważa, że Macron chce jednocześnie odbudować własną, mocno nadszarpniętą pozycję w polityce wewnętrznej.
– Obydwa cele są zasadne. Niestety, Macron, moim zdaniem, nie osiągnie żadnego z nich, a może osłabić Europę i cały świat zachodni. I to w czasie, kiedy toczy się wojna – ocenia były polski ambasador.
– Teoria, według której Europa będzie silniejsza, jeżeli się uniezależni od Ameryki, jest absurdalna. Wystarczy sobie wyobrazić, w jakiej sytuacji byłaby Europa, gdyby musiała sama, bez wsparcia amerykańskiego, bronić Ukrainy przed rosyjską agresją. Problem polega na tym, że Europa jest zbyt słaba, zwłaszcza militarnie, ale także politycznie – przypomina.
Reiter przypomniał, że prezydent Chin Xi Jinping nie ma interesu we wzmacnianiu Europy. – Ma powody, aby ją dzielić i prezydent Francji zdaje sobie z tego sprawę – podkreślił.
Relacje z USA
– Macron doskonale wie, że wschodnia i północna część Unii Europejskiej oraz NATO nie przyłoży ręki do budowania "europejskiej suwerenności" kosztem powiązań ze Stanami Zjednoczonymi. Mało tego, prezydent Francji nie może też liczyć na wsparcie Niemiec, których kanclerz z dumą podkreśla polityczną przyjaźń z prezydentem Bidenem – uważa Janusz Reiter.
W ocenie byłego ambasadora nie ma obecnie szans na to, by Pekin wycofał ciche poparcie dla Kremla. Gdyby było inaczej, to gra Macrona byłaby być może warta świeczki. Ale, jak podkreśla, Chiny nie zrobiły na razie żadnego znaczącego ruchu w kwestii osłabienia poparcia dla agresywnych działań Rosji.
– Szkoda, bo Francja jest krajem niesłychanie potrzebnym Europie. Jej słabość, względna, ale boleśnie przez nią odczuwana, szkodzi Europie. Chińska wyprawa prezydenta Macrona nie wzmocniła ani Francji, ani Europy – ocenia Reiter.
Czytaj też:
Stosunek Paryża do Pekinu. "Niemiecka elita ma podobny pogląd"Czytaj też:
"Może my również nie powinniśmy stawać po żadnej stronie". Senator USA ostrzega Europę