"Czas przyznać się do błędów". Ukraina wściekła po słowach Obamy

"Czas przyznać się do błędów". Ukraina wściekła po słowach Obamy

Dodano: 
Barack Obama, były prezydent Stanów Zjednoczonych
Barack Obama, były prezydent Stanów Zjednoczonych Źródło: PAP/EPA / Ron Sachs / POOL
Były prezydent Stanów Zjednoczonych zszokował ukraińskie społeczeństwo swoimi słowami o aneksji Krymu w 2014 roku.

Były prezydent USA Barack Obama przedstawił swoją ocenę wydarzeń z 2014 roku, kiedy to Rosja dokonała aneksji ukraińskiego Krymu i tym samym rażąco naruszyła normy prawa międzynarodowego. W rozmowie z CNN, 44. prezydent USA stwierdził, że Ukraina w 2014 roku "nie była tą Ukrainą, o której mówimy dzisiaj”.

– Jest powód, dla którego nie doszło wtedy do zbrojnej inwazji na Krym. Ponieważ na Krymie było wielu rosyjskojęzycznych ludzi i istniała pewna sympatia dla poglądów reprezentowanych przez Rosję. Nawet w Radzie [Radzie Najwyższej Ukrainy - przyp. red.] byli wtedy politycy sympatyzujący z Moskwą – powiedział Obama.

Amerykański polityk stanął też w obronie Angeli Merkel, która jako kanclerz Niemiec aktywnie współpracowała z Rosją.

– Zarówno ja, jak i Merkel, którą bardzo szanuję, musieliśmy zaangażować wielu europejskich polityków, którzy w tamtym czasie panikowali, aby nałożyć sankcje i uniemożliwić Putinowi kontynuowanie inwazji na Donbas i resztę Ukrainy. Biorąc pod uwagę etap, na którym była wtedy Ukraina i jakie były nastroje w Europie, utrzymaliśmy linie. A dopiero potem pojawiło się poczucie ukraińskiej tożsamości, odrębności od Rosji i determinacja Ukrainy, by wypędzić okupantów – dodał Obama.

Reaguje Ukraina

Ukraińskie media określiły wypowiedź Obamy jak skandaliczną. Do słów byłego amerykańskiego prezydenta odniósł się doradca szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak. W swoim wpisie w mediach społecznościowych zarzucił amerykańskim politykom "zalegalizowanie” rosyjskiej okupacji terytoriów Ukrainy.

"To dziwne, że Barack Obama publicznie oświadcza, że aneksja Krymu przez Rosję w 2014 roku była możliwa. I że «prawo międzynarodowe» praktycznie nie istnieje. I że międzynarodowe instytucje pozwalają agresorowi wykorzystywać swoich sojuszników do promowania wojny. I że biznes to tylko biznes, a chipy do rosyjskich rakiet można sprzedawać na dużą skalę” – napisał Podolak.

"Może czas przyznać się do krytycznych błędów, zamiast wymyślać nowe wymówki?” – dodał ukraiński polityk.

Czytaj też:
Biden łapówkarzem? Kuriozalna teza Sołowjowa
Czytaj też:
Reset z Rosją. Sikorski rozbrajająco szczerze: Byliśmy przed Obamą

Źródło: CNN
Czytaj także