Przedstawiciel Komisji Europejskiej powiedział RMF FM, że polskie władze mają na mocy prawa UE obowiązek zapewnienia swobodnego przepływu towarów z Ukrainy, w tym ukraińskich ciężarówek na przejściach granicznych.
Część członków KE uważa, że polskie władze nie robią wszystkiego, co mogą, aby rozwiązać problem i zakończyć protest polskich przewoźników.
RMF FM dowiedziało się z nieoficjalnych źródeł, że Komisja Europejska rozważa, czy polskie władze naruszyły przedłużone niedawno do czerwca 2024 r. unijne rozporządzenie w sprawie liberalizacji handlu z Ukrainą. Urzędnicy w Brukseli muszą teraz zbadać podstawy prawne wszczęcia postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego.
Oficjalnie KE nie chce komentować działań, jakie może podjąć wobec Polski, twierdząc, że cały czas prowadzi rozmowy z Warszawą i Kijowem. – Komisja Europejska jest w dalszym ciągu w kontakcie z władzami obu krajów. Nie możemy komentować potencjalnych środków, ponieważ rozmowy trwają – przekazał przedstawiciel KE.
Protest kierowców na granicy Polski z Ukrainą
6 listopada kilkudziesięciu polskich przewoźników rozpoczęło blokadę trzech przejść granicznych z Ukrainą. Chodzi o Korczową, Dorohusk i Hrebenne. Ich żądania obejmują wprowadzenie zezwoleń handlowych dla ukraińskich firm na przewóz towarów, z wyjątkiem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla ukraińskiego wojska, zawieszenie licencji dla firm powstałych po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę oraz kontrolę tych firm.
Rzecznik Komisji Europejskiej Adalbert Jahnz stwierdził, że kluczowe żądanie polskich przewoźników, czyli przywrócenie systemu wydawania zezwoleń ukraińskim kierowcom na pracę w UE, jest niezgodne z unijnym prawem.
13 listopada protestujący poinformowali, że ostatnie rozmowy z ukraińskimi urzędnikami nie zakończyły sporu, dlatego kierowcy będą kontynuować blokadę granicy.
Czytaj też:
Polscy przewoźnicy protestują na granicy z Ukrainą. Nie żyje kierowca