Zazdrośni o sukces polskiej gospodarki pod rządami najpierw wicepremiera i ministra rozwoju, potem wicepremiera oraz ministra rozwoju i finansów, a teraz premiera Mateusza Morawieckiego nie ustają – jak to mają w zwyczaju – w szukaniu dziury w całym.
Półgębkiem przyznają, że może to i prawda, iż Morawiecki jakiś sukces rzeczywiście odniósł, zmniejszając lukę podatkową, czyli odbijając z rąk złodziei ciężkie miliardy złotych, trafiające teraz – zamiast na konta ludzi nieuczciwych – do budżetu naszego państwa, wszelako – dodają na jednym oddechu – polska gospodarka, choć rozwija się szybko, to i tak wolniej niż niejednego kraju w Unii, a choćby Rumunii. Czyli że nasze 4,7 proc. PKB wzrostu to zasługa ekipy Morawieckiego co najwyżej w takim stopniu, w jakim miała ona wpływ na to, że akurat teraz znalazła się u władzy.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.