W środę Państwowa Komisja Wyborcza wróci do rozpatrywania sprawozdań finansowych komitetów wyborczych z wyborów parlamentarnych. Prawo i Sprawiedliwość może stracić nawet 75 proc. z 25,9 mln zł rocznej subwencji.
Przedstawiciele rządu Donalda Tuska oczekują odrzucenia sprawozdania komitetu PiS i podnoszą zastrzeżenia dotyczące wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości, wykorzystania mienia publicznego, finansowania spotów czy przyjęcia niedozwolonej korzyści majątkowej.
"Presja jaką na członków PKW wywiera Platforma Obywatelska i ich aparat medialny to bezprecedensowa sytuacja. Politrukowie tacy jak Jan Grabiec czy Maciej Berek zdają się nie zauważać opinii niezależnych ekspertów i prawnych argumentów, że pseudozarzuty wysuwane przeciwko PiS nie dają podstawy do odrzucenia naszego sprawozdania finansowego" – napisał w mediach społecznościowych Mariusz Błaszczak.
Błaszczak przekazał, że szczególną rolę ma odgrywać w tym procederze wiceszef MON Cezary Tomczyk. "Docierają do mnie informacje, że wiceminister Tomczyk biega od rana po ministerstwie i szuka notatek dotyczących ubiegłorocznych obchodów Święta Wojska Polskiego zapewne po to, aby przedstawić kolejny pseudodowód do PKW. Tomczyk chyba zapomniał, że jeden z tegorocznych pikników wojskowych – zapewne na jego polecenie – będzie organizowany w Sieradzu, czyli w miejscu z którego kandyduje do Sejmu. Mamy rozumieć, że wiceminister się na nim nie pojawi?" – napisał poseł PiS.
"Roman Giertych zdążył już zagrozić Lewicy konsekwencjami i poinformować, że jeśli decyzja PKW będzie niezgodna z jego oczekiwaniami, będzie to oznaczało »zmianę ustroju«. W neoTVP nie ma innego tematu niż subwencja Prawa i Sprawiedliwości. Cały aparat państwowy zamiast skupić się na realizacji obietnic wyborczych, jest zaangażowany w bezprawną zemstę. Monty Python" – dodaje były szef MON.
Czytaj też:
PiS straci subwencję? Szef PKW o zarzutach rządzącychCzytaj też:
Członek PKW dostał od Tuska posadę w państwowym banku. "Potencjalny konflikt interesów"