"Solidarność" wyjdzie na ulice? "Nie możemy dłużej czekać"

"Solidarność" wyjdzie na ulice? "Nie możemy dłużej czekać"

Dodano: 
Piotr Duda, Przewodniczący NSZZ "Solidarność"
Piotr Duda, Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Źródło: PAP / Dominik Kulaszewicz
– Jeśli rząd nie usiądzie z „Solidarnością” i nie porozmawia na temat podwyżek w sferze budżetowej i odmrożenia wskaźnika, który uprawnia do obliczenia zakładowego funduszu świadczeń socjalnych na przyszły rok, to Komisja Krajowa upoważniła Prezydium do przygotowania akcji protestacyjnej. Nie możemy dłużej czekać. Widzimy, że sytuacja w sferze budżetowej jest dramatyczna – mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda.

DoRzeczy.pl: Mijają cztery miesiące od czasu, gdy wprowadzono ograniczenie handlu w niedziele. Jak go Pan podsumuje?

Piotr Duda, przewodniczący NSZZ "Solidarność": Bardzo dobrze. Miałem pewne obawy, ale widać, że Polacy wiedzą, co mają zrobić z wolną niedzielą. Trafiliśmy na bardzo dobry okres koniunktury, a z drugiej strony, sytuacja infrastruktury usługowej jest na bardzo wysokim poziomie. Ci, którzy chcą spędzić czas na wolnym powietrzu, mają co robić.

Po raz kolejny potwierdza się, że to była histeria polityków, a nie zwykłych obywateli. Będziemy starali się wdrażać kolejny etap, czyli od przyszłego roku trzy wolne niedziele, a w 2020 – wszystkie. 27 czerwca odbyło się spotkanie w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki społecznej na temat oceny ograniczenia handlu po tych czterech miesiącach. Wypada to dobrze, są problemy z jedną siecią, ale z tym sobie też poradzimy.

Badania pokazują, że Polacy akceptują zakaz handlu w niedziele i już się do niego przyzwyczaili. Spodziewał się Pan wcześniej, że wszystko pójdzie tak łatwo?

Po tej histerii polityków miałem pewne obawy, ale po badaniach, które robiliśmy także jako „Solidarność”, wiedzieliśmy, że nie będzie tak źle. Szliśmy w tym kierunku, aby nie ograniczać nikomu jego wolności, ale dać wolną niedzielę pracownikom handlu. I to nam się udało. Wiele osób to zrozumiało. Całą rodziną można zjeść w niedzielę rosół z makaronem i jeszcze kupić ten makaron, jeśli ktoś faktycznie o tym zapomni. Może i dobrze, że w sposób stopniowy będziemy dochodzić do wszystkich wolnych niedziel. Jestem przekonany, że żaden wariant węgierski nam nie grozi.

Część przedsiębiorców próbuje obchodzić obowiązujące przepisy. Takim przykładem może być sieć sklepów „Żabka”, która zmieniła się nagle w placówki pocztowe. Są już nawet pierwsze wyroki w tej sprawie. Czy dostrzega pan potrzebę nowelizacji ustawy, czy też obecne mechanizmy, jak chociażby działanie Państwowej Inspekcji Pracy są wystarczające?

Było bardzo dużo kontroli ze strony inspekcji pracy. Duże podziękowanie składam właśnie inspektorom, którzy dobrze wypełniają swoją rolę. Jeśli chodzi o sieć sklepów „Żabka”, to jedne sądy oddalały sprawy, inne karały, ale wydaje mi się, że będzie potrzebna nowelizacja, jeśli chodzi o niektóre sieci, które wykorzystują obecne luki. W ustawie jest jasno zapisane, że nie jest to ich wiodąca działalność. To samo dotyczy wyrobów tytoniowych i tutaj też trzeba to uszczelnić. Poza tym nie ma żadnych obszarów, gdzie byłyby jakiekolwiek problemy. Spokojnie i do przodu.

Jakie plany ma "Solidarność” na najbliższy czas? O co zamierza walczyć?

Chcemy się spotkać z premierem Morawieckim na nadzwyczajnym posiedzeniu Komisji Krajowej. Jej stanowisko jest jednoznaczne: jeśli rząd nie usiądzie z „Solidarnością” i nie porozmawia na temat podwyżek w sferze budżetowej i odmrożenia wskaźnika, który uprawnia do obliczenia zakładowego funduszu świadczeń socjalnych na przyszły rok, to Komisja Krajowa upoważniła Prezydium do przygotowania akcji protestacyjnej. Nie możemy dłużej czekać. Widzimy, że sytuacja w sferze budżetowej jest dramatyczna. Od 2010 roku wskaźnik wynagrodzeń jest zamrożony i musimy w tym temacie podjąć ostre działania.

"Solidarność” wyjdzie na ulice, czy Pana zdaniem uda się tego uniknąć?

Mam nadzieję, że po spotkaniu z premierem uda się tego uniknąć. Jeżeli nie, to doskonale pan wie, że potrafimy walczyć o swoje. O swoich członków i pracowników.

Na koniec chciałbym zapytać, jak Pan ocenia ostatnie wypowiedzi pierwszego przewodniczącego "Solidarności” Lecha Wałęsy, który nawołuje m.in. do obalenia obecnego rządu.

Mówiłem wielokrotnie, że nie nadążam za byłym prezydentem Lechem Wałęsą. Z ust pierwszego przewodniczącego i laureata Pokojowej Nagrody Nobla, który najpierw pałuje „Solidarność”, później straszy bronią... coś jest nie tak.

Szkoda, że pan prezydent Wałęsa nie był tak aktywny w ostatnich dziesięciu latach, kiedy odbierano pracownikom ich przywileje i prawa nabyte, jeśli chodzi o podwyższenie wieku emerytalnego, czy umowy śmieciowe. Wtedy miał szansę stanąć po stronie pracowników i większości obywateli. Nie zrobił tego, umocował się po jednej stronie politycznej. Co tu komentować? Każdy obywatel wyciąga swoje wnioski i widzi, że Lech Wałęsa miota się od ściany do ściany. Być może chodzi mu o to, aby zaistnieć przed wyborami w Gdańsku, gdzie jego syn będzie ubiegał się o prezydenturę.

Rozmawiał: Karol Gac
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także