W nocy z 9 na 10 września w Sopocie skradziono auto należące do rodziny premiera Donalda Tuska. Służby odnalazły samochód marki Lexus po kilku godzinach.
Podejrzany o kradzież pojazdu Łukasz W. został zatrzymany na lotnisku w Gdańsku. 41-letni mieszkaniec Sopotu planował wylecieć do Bułgarii. Oficer prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku kom. Karina Kamińska relacjonowała, że mężczyzna był zaskoczony zatrzymaniem i nie stawiał oporu. Sąd aresztował go na trzy miesiące.
Kradzież samochodu Tuska. Prokuratura przekazała nowe informacje
Prokurator Michał Łukasiewicz przekazał w rozmowie z dziennikiem "Fakt", że skradziony lexus został już zwrócony rodzinie premiera. – Samochód został przekazany właścicielowi w ubiegłym tygodniu. Wszystkie dowody wcześniej zostały oczywiście zabezpieczone – poinformował przedstawiciel Prokuratury Rejonowej w Sopocie.
Zatrzymany Łukasz W. nie składał wyjaśnień podczas przesłuchania. – W dalszym ciągu prowadzone są czynności, które mogą zmierzać w różnym kierunku – stwierdził prokurator Łukasiewicz. – Materiał dowodowy odpowie na pytanie, czy będą kolejne zatrzymania w sprawie – dodał. Podejrzany usłyszał dwa zarzuty: włamania i kradzieży pojazdu mechanicznego oraz znajdującego się w nim mienia, a także usunięcia dokumentu (dowodu rejestracyjnego auta) z tego pojazdu. Kradzież z włamaniem zagrożona jest karą od roku do 10 lat więzienia. Za drugie przestępstwo grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
Sprawa wywołała ogromne poruszenie w mediach. Dlaczego? Dom premiera w Sopocie, podobnie jak willa w Warszawie, w której na co dzień przebywa, jest pod ochroną Służby Ochrony Państwa (SOP). – Formalnie nie mamy obowiązku ochrony mienia pozostawionego na terenie publicznym. Zwyczajowo zawsze jednak w takiej sytuacji zwraca się uwagę na samochód VIP-a. Na biurko komendanta Służby Ochrony Państwa trafią szczegółowe informacje policji i na ich podstawie zdecyduje on, czy wszczynać wewnętrzne postępowanie w tej sprawie. Spodziewam się, że procedura zostanie uruchomiona, chodzi przecież o ochronę premiera – powiedział w rozmowie z "Super Expressem" funkcjonariusz SOP, proszący o zachowanie anonimowości.
Czytaj też:
Kradzież samochodu Tuska. "Musimy zakładać ten gorszy scenariusz"
