Jak podkreślił Władysław Kosiniak-Kamysz, dziś znacznie lepszym rozwiązaniem są powszechne, ale dobrowolne szkolenia wojskowe, które mają przygotować społeczeństwo do sytuacji kryzysowych bez konieczności wprowadzania obowiązkowej służby
"U nas nie brakuje chętnych do wojska"
Kosiniak-Kamysz przypomniał, że pobór w Polsce został zawieszony, gdy nikt nie spodziewał się wybuchu wojny tak blisko polskich granic. Mimo to mechanizm poboru pozostaje gotowy do odwieszenia, jeśli zaszłaby taka konieczność. Na ten moment – jak zaznaczył – nie ma potrzeby uruchamiania go. – On jest w stanie być odwieszony, jeśli taka potrzeba by zaszła. Myśmy dali inną odpowiedź – powszechne i dobrowolne szkolenia wojskowe – mówił.
Minister zwrócił uwagę, że sytuacja Polski jest inna niż w krajach, które zdecydowały się na odnowienie poboru. – Polska ma inną specyfikę niż inne państwa, u nas nie brakuje chętnych do wojska – podkreślił. Według danych MON w polskiej armii służy dziś około 215 tys. żołnierzy, co daje Polsce trzecie miejsce w NATO, tuż za USA i Turcją. Polska wyprzedza pod względem liczebności nawet Francję i Wielką Brytanię – choć, jak zaznaczył Kosiniak-Kamysz, te kraje mają inne zdolności, np. broń atomową czy lotniskowce.
Inny model obrony niż Finlandia i państwa bałtyckie
Wicepremier odniósł się także do sytuacji w Finlandii oraz krajach bałtyckich i skandynawskich, gdzie pobór jest szeroko stosowany. Wyjaśnił, że w tych państwach system obrony opiera się głównie na rezerwach, podczas gdy Polska – podobnie jak największe państwa NATO – buduje potencjał przede wszystkim na armii zawodowej. – De facto wojsko zawodowe w Finlandii to margines. Tam w rezerwie jest milion osób. My przyjęliśmy model armii zawodowej – podsumował.
Kosiniak-Kamysz podkreślił, że celem rządu jest wzmocnienie gotowości społeczeństwa poprzez szeroki program szkoleń: od podstawowych, przez survivalowe, po kursy z pierwszej pomocy i cyberbezpieczeństwa, w tym walki z dezinformacją. Szef MON zapowiedział również tworzenie szkół podchorążych przy uczelniach cywilnych, a studenci, którzy połączą naukę z drogą wojskową, mają otrzymywać 1000 zł miesięcznie. To ma być – jak powiedział – "odpowiedź na dyskusję o powszechnym poborze".
Rządowe deklaracje o gotowości Polaków do służby wojskowej mają się nijak do wyników badań opinii publicznej, które jasno wskazują, że spada poparcie społeczne dla powrotu obowiązkowej służby wojskowej. Jak pokazał na początku listopada sondaż IBRiS dla "Rzeczpospolitej", podejście Polaków do obowiązkowej służby wojskowej zmieniło się w ostatnich miesiącach bardzo wyraźnie. Według badania obowiązkowy pobór popiera 39,2 proc. respondentów, przeciw jest 45,5 proc. a 15,3 proc. nie ma zdania. Jeszcze pół roku temu większość badanych była "za".
Czytaj też:
Kierwiński i Kosiniak-Kamysz wygwizdani. Szef MSWiA: Dziękuję za dopingCzytaj też:
Ruszają szkolenia wojskowe. MON ogłosiło konkrety
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Kup akcje już dziś – roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
